Tego dnia ukazał się pierwszy komiks z przygodami Asterixa, Ilir Meta został premierem Albanii, a Serbowie zaaprobowali w referendum nową konstytucję. Rzecz jasna, nie tego samego roku.
Ale pewnie niewielu wie (no dobra, ja też nie wiedziałam), że tego dnia, a przynajmniej w jego okolicach TOPRowcy obchodzą swoje "święto", gdyż rzesza młodych, przystojnych i wysportowanych mężczyzn, a przynajmniej ci, którym udało się przeżyć, na ręce naczelnika TOPR składają przysięgę, i stają się Ratownikami.
"Ja niżej podpisany (…) w obecności Naczelnika Straży Ratunkowej w.p.(...) oraz świadka w.p.(...) dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów jestem, na każde wezwanie Naczelnika lub jego Zastępcy - bez względu na porę roku, dnia i stan pogody - stawie się w oznaczonym miejscu i godzinie odpowiednio na wyprawę zaopatrzony i udam się w góry według marszruty i wskazań Naczelnika lub jego Zastępcy w celu poszukiwań zaginionego i niesienia mu pomocy. Postanowienia statutu Pogotowia i regulaminu dla członków czynnych będę wykonywał ściśle, jak również rozkazy Naczelnika, jego Zastępcy i Kierowników Oddziałów. Obowiązki swe pełnił będę sumiennie i gorliwie, pamiętając, że od mego postępowania zależnem być może życie ludzkie. W zupełnej świadomości przyjętych na się trudnych obowiązków i na znak dobrej swej woli powyższe przyrzeczenie przez podanie ręki Naczelnikowi potwierdzam".
Aż się wzruszyłam.
Zostać takim kozakiem wcale nie jest łatwo. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że jest całkiem trudno, a nawet bardzo.
o ile żółtych papierów nie mam, bez problemu spełniam warunek pełnoletności nad czym ubolewam i posiadam prawa publiczne (a przynajmniej nie wiem, że ich zostałam pozbawiona), nie będąc cudzoziemcem posługuję się polskim jako-tako, wykuć topografię Tatr i naumieć się o zwierzątkach (pszczółkach i motylkach) i roślinkach (wiem co to sit skucina, ha!) też dam radę, podobnie jak historii i statutu TOPR,
to
za Chiny Ludowe nie dam rady przekupić dwóch członków TOPR by poparli moją kandydaturę. Mój wykaz minimalnej działalności górskiej z okresu nie starszego niż 3 lata nawet nie kucał obok "minimum 10 dni wspinaczkowych, w tym drogi w warunkach letnich o trudnościach co najmniej V, w tym minimum 3 drogi co najmniej 6 wyciągowe i minimum 3 drogi w warunkach zimowych (drogi mikstowe, lub lodowe) o trudnościach minimum IV."
Nart na nogach w życiu nie miałam, więc ledwo ogarniam co to trasa zjazdowa.
"Umiejętność asekuracji i autoratownictwa podczas wspinaczki skalnej jest zaliczona jeżeli adept wykaże się umiejętnością wspinaczki z prowadzeniem z dolną asekuracją w butach „twardych” o trudnościach III stopnia i w butkach „wspinaczkowych” o trudnościach V stopnia."
Ha. ha. ha.
.
.
.
nadal się śmieję.
I mój hicior:
adept zaliczy test sprawnościowo – kondycyjny: pokona trasę z Kuźnic, przez Myślenickie Turnie na wierzchołek Kasprowego Wierchu w czasie krótszym niż 1 godzina + wiek.
Nie mówię, że nie da się tego zrobić. Pewnie, że się da (bo przecież skądś muszą brać tych ratowników), pocieszam się tym, że co roku zwiększają się moje szanse (+ 1 minuta ) :D
A tak poważenie mówiąc, to tych ludzi cenię ogromnym szacunem, bo niewiele ustępują Supermenowi.
W zeszłym roku byłam świadkiem akcji ratunkowej na Zamarłej Turni (akurat pomykałam czołgałam się gdzieś Orlą)
z kroniki TOPR:
"Po godz. 13-tej podczas wspinaczki drogą Jargiłła –Paćko na Zamarłej Turni odpadła z blokiem skalnym prowadząca ostatni wyciąg 18-letnia taterniczka z Jastrzębia Zdroju. W wyniku kilkunastometrowego lotu i uderzenia w skały doznała złamania obu rąk, otarć i potłuczeń. Ratownicy śmigłowcem zostali przetransportowani na miejsce wypadku. Po desancie w ścianie ratownicy udzielili rannej I pomocy. Następnie metodą „długiej liny” ranna wraz z ratownikami została podebrana przez śmigłowiec, przeniesiona w dogodne do przyziemienia miejsce i po włożeniu na pokład przewieziono ją do szpitala. Cała trudna technicznie akcja ratunkowa trwała około 1 godz."
Akcja ratunkowa TOPR na Zamarłej Turni, Tatry 2011 |
Tak jak już mówiłam: szacun.
Muszę powiedzieć, że mogłam obsmiać moją osobę w tych samych momentach. Najgłośniej śmiałam się przy nartach :D Też się ludziska dziwują, że ich jeszcze na swe racice nie wdziałam, a ja po prostu nie czuję tego klimatu. :D
OdpowiedzUsuńCo do panów TOPRowców to mój szacunek do nich jest za każdym razem większy. Podziwiam za to, że chcą, że potrafią nieść pomoc tym mniej lub bardziej rozgarniętym Tatro-deptaczom.
OdpowiedzUsuńAle ładne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńTo co, spotykamy się na przebieżkę na Kasprowy? :)
super
OdpowiedzUsuń