...bo kto biednemu zabroni ;)
Jestem leniwa.
Chociaż bardziej wolę określenie "cierpię na chroniczny brak czasu [dlatego z niczym się wyrobić nie mogę]".
Dlatego z radością* przyjęłam fakt, że załapałam się do kampanii nowych sosów Łowicz. Przeprowadzić kilka rozmów? Podzielić się wrażeniami z innymi? Podsunąć "próbek" sosów? Opisać swoje wrażenia? A przy tym mieć gwarantowany obiad przy minimum wkładu? Pierwsza!
Ale do rzeczy, bo nikt przydługich wstępów czytać nie lubi.
Opakowanie i skład:
Miłym zaskoczeniem jest był fakt, że w paczce, którą biedny pan kurier wniósł na 3 piętro było 12 pełnowartościowych produktów: 4 słoiki z trzema rodzajami sosów: seczuańskim, karaibskim i arabskim, po ponad 400g każdy.Sosy, jak sosy - myślę, ale i tu kolejne zaskoczenie in plus ze strony Łowicza: skład sosów (jak na gotowce) - maltodekstryna i skrobia ziemniaczana (do zagęszczenia) przy glutaminianach, syropach glukozowo-fruktozowych w innych podobnych produktach, są w mojej opinii całkiem do przyjęcia, choć grzybów mun mogłoby być nieco więcej.
Co mi się bardzo podobało, to "kapturek" w którym oddzielnie umieszczono mieszankę przypraw - każdy może sobie "dopieprzyć" według się ;)
Wrażenia smakowe sosów Łowicz
Na opakowaniu ostrość sosu określa liczba papryczek - sos seczuański jest z tych trzech najbardziej ostry, choć kolega określił go jako "lekki". Ale on generalnie podejrzewany jest o masochizm ("dobry sos piecze dwa razy"). Panu mężowi smakował bardzo.Łowicki sos karaibski jest łagodnym lekko kwaśnym sosem z wyczuwalnym aromatem ziół.
A arabki wynieśli, i nie dane mi było go spróbować.
Dwie opcje:
Dla leniwych i tych mniej.
W opcji pierwszej wystarczy ugotować ryż/makaron, który następnie przyduszamy z sosem w woku. Albo garnku. Byle nie zaczęło czuć spalenizną.
W opcji numer dwa - na bogato - pierś z kury pokrojoną w paski/cząstki/kostkę można zamarynować w przyprawach, obsmażyć, a dalej postąpić jak za pierwszym razem.
A że dzisiaj niedziela, idę popełnić obiad po studencku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz