Ostrzeżenie
W poniższym poście główną rolę będą odgrywały stopy... dużo stóp, dlatego osoby wrażliwe na ich widok (tak jak ja, nie lubię stóp :/) proszone są o nieprzechodzenie do drugiej części posta.
21.03.2016 - a w tym miejscu dowiesz się, czy skarpetki złuszczające z Biedronki są lepsze od L'biotici.
21.03.2016 - a w tym miejscu dowiesz się, czy skarpetki złuszczające z Biedronki są lepsze od L'biotici.
Jakiś czas temu szeroko w internecie opisywane były skarpetki złuszczające. Jako żem w tematach urodowo-modowych daleko za pingwinami, nie zwróciłam na nie większej uwagi. Moje wyobrażenie o owych skarpetkach było blade jak d*pa na wiosnę: skarpetki, z bawełny czy innego bambusa, które trzeba nosić przez tydzień wcześniej smarując się jakimś cud-mazidłem. Skarpetki to skarpetki. Dopiero post na który natknęłam się przypadkiem na jednym z blogów uzmysłowił mi, czym naprawdę jest owe cudo: płyn na bazie kwasów roślinnych z dodatkiem pielęgnujących i regenerujących właściwości mocznika oraz ekstraktu z owoców papai i cytryny, zamknięty w foliowe woreczki zakładane na stopy. Śmieszne.
Historia żółtej ciżemki, czyli o skarpetkach złuszczających dzień po dniu.
Spędzając stosunkowo aktywnie klika ostatnich wakacji, moje stopy są dalekie od ideału. Jako że głupia nie jestem (a przynajmniej tak mi się wydaje), po krótkiej ocenie moich kończyn, doszłam do wniosku, że wypadałoby je jednak doprowadzić do stanu, w którym nie wykazałyby zmęczenia materiału. Kremy guzik dawały, pumeks z tarką - nie na moją cierpliwość, w obroty więc poszły skarpetki złuszczające L'biotica - bo najtańsze, za oszałamiającą cenę 13 złotych. I w razie gdyby nie działały, płakać za wydaną kasą nie będę aż tak bardzo. Mogę się założyć, że gdyby poszukać lepiej, to i taniej je się kupi.
Jak to działa?
Producent zaleca, by owe skarpetki złuszczające trzymać na nogach od 90 do 120 minut, dobrze jest dodatkowy wyposażyć stopy w coś bawełnianego. Ja skarpetki przytrzymałam nieco dłużej, ale to ze względu na to, iż zmęczona po powrocie z roweru, zbyt późno zabrałam się na ich wypróbowanie i przysnęło mi się po drodze (ale pamiętałam, aby zrobić zdjęcie ;) ). Na szczęście nóg mi nie wypaliło ;) , choć po zdjęciu "skarpetek", moim oczom ukazał się widok odbarwionego lakieru na paznokciach. Dlatego też dobrym pomysłem jest zmycie go przed nałożeniem skarpet. Jako rasowa ruda, dlaczego nie wpadłam na niego wcześniej?
W instrukcji skarpetek (skarpetki posiadające instrukcję, czad :D ) napisano również, że skóra zacznie się złuszczać po "około" 4-10 dniach, a po kilku kolejnych jest już po wszystkim.
A jak to było u mnie?
Dzień 1 - Przeprowadzenie akcji
Dzień 2-4 - Dzieje się kompletnie nic. Szóste palce też nie zaczęły wyrastać.
Może z powodu olejków, które wchodzą w skład owych skarpet, stopy wydają się być wygładzone, skóra lekko napięta, szczególnie w okolicach palców zaczęła się błyszczeć
Dzień 5 - Bubel? Bo nie działa :/
Dzień 6 - Bez zmian. Nadal bubel.
Dzień 7 - Ile można czekać. Już zaczęłam się zastanawiać nad pójściem do sklepu po drugie opakowanie. Albo coś źle zrobiłam, na ile źle można rozciąć opakowanie i wsadzić w nie stopy.
Dzień 8 - Jest! Pojawiła się! Popękana skóra na wierzchu stopy.
I tyle.
Dni 9, 10, 11 i 12 niczym nie różniły się od tych wcześniejszych.
Dopiero 13 dnia zaczęło się dziać. A działo się wiele. I jeśli ktoś z Was widział wcześniej zdjęcia dostępne w Internecie, to nie, nie są one w ogóle przesadzone - ja swoich, z powodu stopowstrętu nie uwieczniłam zbyt dokładnie.
Informacja dla niecierpliwych, a także tych, którzy uważają, że ich skarpetki złuszczające nie działają:
Dlaczego moje skarpetki złuszczające zaczęły działać dopiero po prawie dwóch tygodniach? Tak jak jest napisane w ulotce - długość procesu złuszczania zależeć będzie od kondycji stóp przed zabiegiem. A że moje były w marnej... cieszę się, że w ogóle zadziałały. :)
Po kolejnych 3 czy 4 dniach na szczęście było już po wszystkim. Na szczęście, ponieważ intensywność osypania się martwego naskórka była przerażająca, a płaty skóry (wiem, że jest to obrzydliwe) - zostawały wszędzie.
Ale za to po zabiegu... żaden krem, żadna tarka ani szlifierka kątowa nigdy wcześniej nie zrobiły moim stopom tak dobrze. Może do "pupci niemowlęcia" im jeszcze brakowało, jednak była zauważalna różnica, nagniotki zrobiły się mniejsze, pięty przestały drapać. Luby potwierdza.
![]() |
Skarpetki złuszczające z mistrzem drugiego planu |
Zasadzam się również na maskę regenerującą z tej samej serii, pochwalę się efektami :)
Werdykt odnośnie skarpetek:
polecam :)
Ruda Wredna.
A ja polecam maść na odciski ;D kosztuje 3 zł, a efekt jest mocniejszy, pisałam o tym u siebie ;)
OdpowiedzUsuńChętnie przejrzę :)
UsuńTeż czekam na efekty, ale mija 4 dzień i nic. Pocieszyłaś mnie, że u Ciebie też to długo trwało. Fajnie piszesz - obserwuję :)
OdpowiedzUsuńPrędkość z jaką skarpetki zaczynają działać jest uzależniona od grubości skóry/stanu stóp. Efekt po kolejnym zastosowaniu skarpetek pojawił się znacznie szybciej.
Usuń