Parę słów na rozruch.
W ubiegłym roku, odważyłam się zapuścić tuż za polską granicę, coby zdobyć choć jeden ze słowackich szczytów.
Padło na Krywań.
Dlaczego? Bo blisko, łatwo i wysoko.
Krywań, to ta intrygująca góra, która znacząco hmm... wyróżnia się na panoramie widzianej na południe z niemal każdego miejsca na Czerwonych Wierchach.
Krywań |
Parking i cena
Miły pan (pozdrawiamy pana) z uśmiechem na ustach pokazał nam gdzie mamy się zaparkować, również z uśmiechem skasował nas na 4,7€ za dzień parkowania (nie pozdrawiamy).
Dlaczego zdecydowaliśmy wyruszyć z tego miejsca?
Bo zaintrygowały mnie Trzy Studniczki (Trzy Źródła). Ku mojej nie-radości owe 'studniczki' okazały się być chatkami z
Droga bez męki
wejście na Krywań |
Pomijam fakt, że świeżo upieczony pan mąż po 15 minutach drogi, oznajmił mi, że dalej nie idzie (nawet z lasu nie wyszliśmy) bo go w d... nodze strzyka, i tego lata po raz ostatni żar lał się z nieba, a mi nie miał kto plecaka nieść. W efekcie polazłam sama.
Na samym początku trasy nie występują żadne trudności i nieudogodnienia, pomimo tego, że od naszej strony góra prezentuje się dosyć interesująco. Może poza głośnymi grupkami ludzi (ach ta starość) i żaru, całkiem dobrze szło się po schodach. Aż do momentu łączenia się szlaków - zielonego, którym szłam ja i niebieskiego - wychodzącego ze Strbskiego Plesa.
Krywań |
W tym miejscu zaczynają się schody - to znaczy zaczynałyby się, gdyby ktoś je tam ułożył. Trasa zmienia się na dosyć stromą i sypką, dodając tłumy ludzi, zaczęłam zastanawiać się, czy pan mąż czekający w samochodzie nie zostanie szybko wesołym wdowcem. Taki stan rzeczy i trasy utrzymywał się do samego wierzchołka, gdzie oprócz nóg i głowy, przydawały się też ręce.
Byłam pod ogromnym wrażeniem, maksymalnie pięcioletniego chłopca, który całą trasę do wierzchołka - nawet na trudniejszych odcinkach (na Krywaniu człek narażony jest na pewną ekspozycję przy końcowym odcinku) pokonał na własnych nogach/rękach asekurowany przez obojga rodziców.
Szlak na Krywań |
Szczytowanie
Niestety na szczycie sama nie byłam ;)
W odróżnieniu do Kościelca, Świnicy, Koziego Wierchu czy innych naszych dwutysięczników, nie przychodzi mi żaden na myśl, który wierzchołek miałby tak rozległy i pojemny jak Krywań, dlatego ludzi było bardzo wielu, ciągła rotacja.
Nie potrafię w tym momencie wymienić innego (znanego mi) szczytu z którego panorama była tak rozległa - od Tatr Zachodnich, po Wysokie. 360'. Jak patyczak.
Panorama z Krywania na Orlą Perć |
Panorama z Krywania na Tatry Wysokie |
na szczycie Krywania |
Zejście
Jak wlazłam, to i zejść muszę (tak mi któregoś razu pan z TOPR powiedział). Ciężko pod szczytem - kolana wysiadają, ekspozycja (?), ludzie napierają, schodzą, słońce świeci - same niedogodności.
Znaków na szlaku - brak, dlatego zagalopowując się zbytnio idąc ku rozstajowi pod Krywaniem, gdzie łączą się szlaki, musiałam zawrócić. Gdyby nie moja super orientacja wylazłabym pewnie za dwie godziny, w połowie niebieskiego, chcąc iść zielonym szlakiem. Tak wracałam tylko 10 minut.
Całość wycieczki - ze wszystkimi ochami i achami - jakieś 8-9 godzin.
Małż w samochodzie. Nie umarł z głodu.
Moje konkluzje z wyprawy na Krywań:
- słońce świeci z dziwnej strony (mam je za plecami, gdy wchodzę)
- szlaki są dużo słabiej oznakowane, więc można się zgubić
- jest czyściej na szlakach
- nawet na tak popularnej trasie, pomimo dużej ilości turystów, wydawało mi się, że jest o wiele mniej ludzi niż po polskiej stronie (sierpień), ale i tak można się zgubić
- u Słowaków równie trudno jest ustrzelić świstaka (skubaniec schował się zanim zdążyłam pomyśleć, aby zrobić mu zdjęcie),
- ale lata tyle samo much
- parkingowi są bardziej mili
- roaming działa, co i tak nie zmienia faktu, że można jak się człowiek zgubi to kaplica
- choćbym się ze*rała, to i tak nie zrozumiem Słowaków ;) więc jak się zgubie, i tak mam prze*rane. :D
Ja osobiście pokochałam słowacką stronę Tatr.<3
OdpowiedzUsuńCo do samych Słowaków to są pocieszni, a język słowacki jest lepszy od kabaretu. Jak ostatnio jechaliśmy na Słowację, przez całą drogę czytałam na głos rozmówki. Myślałam, że się z małżem posikamy. W końcu przestałam, bo w końcu jadąc trzeba się skupiać. Też nas urzekła ta pustka na szlakach - za każdym azem byliśmy w sierpniu i nie było takiejs stonki i szarańczy, jak po polskiej stronie. A Krywań jeszcze przed nami. :)
O tak, szkoda że duża część szlaków kończy się w połowie, i resztę drogi trzeba iść z przewodnikiem lub... nauczyć się szybko biegać ;)
OdpowiedzUsuńA z językiem słowackim, z tego co zauważyłam, to tylko ja mam problem :P
Krywań bardzo polecam :)
Mój kochany!!!
OdpowiedzUsuńMamy faktycznie bardzo podobne odczucia :)
OdpowiedzUsuń