18 mar 2014

Krywań

post z dedykacją dla Magdy ;)

Parę słów na rozruch.

W ubiegłym roku, odważyłam się zapuścić tuż za polską granicę, coby zdobyć choć jeden ze słowackich szczytów.
Padło na Krywań.
Dlaczego? Bo blisko, łatwo i wysoko.

Krywań, to ta intrygująca góra, która znacząco hmm... wyróżnia się na panoramie widzianej na południe z niemal każdego miejsca na Czerwonych Wierchach.
Krywań
Krywań

Parking i cena

Co oczywiste, z Zakopanego jechaliśmy przez Łysą Polanę, przez Smokovce, aby w Szczyrbskim Plesie, po godzinie kręcenia się i zawracania, wylądować na pobliskim, ale ukrytym w krzakach parkingu, od którego wychodzi zielony szlak.
Miły pan (pozdrawiamy pana) z uśmiechem na ustach pokazał nam gdzie mamy się zaparkować, również z uśmiechem skasował nas na 4,7€ za dzień parkowania (nie pozdrawiamy).

Dlaczego zdecydowaliśmy wyruszyć z tego miejsca?
Bo zaintrygowały mnie Trzy Studniczki (Trzy Źródła). Ku mojej nie-radości owe 'studniczki' okazały się być chatkami z błota i słomy drewnianymi. Coś jeszcze? Zupełnie nic.




Droga bez męki

Krywań, szlak na Krywań, Tatry Słowackie Krywań
wejście na Krywań
Pomijam fakt, że świeżo upieczony pan mąż po 15 minutach drogi, oznajmił mi, że dalej nie idzie (nawet z lasu nie wyszliśmy) bo go w d... nodze strzyka, i tego lata po raz ostatni żar lał się z nieba, a mi nie miał kto plecaka nieść. W efekcie polazłam sama.
Na samym początku trasy nie występują żadne trudności i nieudogodnienia, pomimo tego, że od naszej strony góra prezentuje się dosyć interesująco. Może poza głośnymi grupkami ludzi (ach ta starość) i żaru, całkiem dobrze szło się po schodach. Aż do momentu łączenia się szlaków - zielonego, którym szłam ja i niebieskiego - wychodzącego ze Strbskiego Plesa.
Krywań, szlak na Krywań, Tatry Słowackie Krywań
Krywań

W tym miejscu zaczynają się schody - to znaczy zaczynałyby się, gdyby ktoś je tam ułożył. Trasa zmienia się na dosyć stromą i sypką, dodając tłumy ludzi, zaczęłam zastanawiać się, czy pan mąż czekający w samochodzie nie zostanie szybko wesołym wdowcem. Taki stan rzeczy i trasy utrzymywał się do samego wierzchołka, gdzie oprócz nóg i głowy, przydawały się też ręce.
Byłam pod ogromnym wrażeniem, maksymalnie pięcioletniego chłopca, który całą trasę do wierzchołka - nawet na trudniejszych odcinkach (na Krywaniu człek narażony jest na pewną ekspozycję przy końcowym odcinku) pokonał na własnych nogach/rękach asekurowany przez obojga rodziców.
Krywań, szlak na Krywań, Tatry Słowackie Krywań
Szlak na Krywań

Szczytowanie

Niestety na szczycie sama nie byłam ;)
W odróżnieniu do Kościelca, Świnicy, Koziego Wierchu czy innych naszych dwutysięczników, nie przychodzi mi żaden na myśl, który wierzchołek miałby tak rozległy i pojemny jak Krywań, dlatego ludzi było bardzo wielu, ciągła rotacja.
Nie potrafię w tym momencie wymienić innego (znanego mi) szczytu z którego panorama była tak rozległa - od Tatr Zachodnich, po Wysokie. 360'. Jak patyczak.

Panorama z Krywnania, Widok z Krywania, Krywań Słowackie Tatry
Panorama z Krywania na Orlą Perć
Panorama z Krywnania, Widok z Krywania, Krywań Słowackie Tatry
Panorama z Krywania na Tatry Wysokie
Moje umiejętności fotograficzne po kilku godzinach dźwigania plecaka (zaczęłam doceniać aspekt posiadania pana męża) osiągnęły poziom -1, więc na zdjęciach mam tylko to: (pretekst, aby znowu wejść na Krywań)
na szczycie Krywania, krzyż na Krywaniu
na szczycie Krywania

Zejście

Jak wlazłam, to i zejść muszę (tak mi któregoś razu pan z TOPR powiedział). Ciężko pod szczytem - kolana wysiadają, ekspozycja (?), ludzie napierają, schodzą, słońce świeci - same niedogodności.
Znaków na szlaku - brak, dlatego zagalopowując się zbytnio idąc ku rozstajowi pod Krywaniem, gdzie łączą się szlaki, musiałam zawrócić. Gdyby nie moja super orientacja wylazłabym pewnie za dwie godziny, w połowie niebieskiego, chcąc iść zielonym szlakiem. Tak wracałam tylko 10 minut.

Całość wycieczki - ze wszystkimi ochami i achami - jakieś 8-9 godzin.

Małż w samochodzie. Nie umarł z głodu.


Moje konkluzje z wyprawy na Krywań:

- słońce świeci z dziwnej strony (mam je za plecami, gdy wchodzę)
- szlaki są dużo słabiej oznakowane, więc można się zgubić
- jest czyściej na szlakach
- nawet na tak popularnej trasie, pomimo dużej ilości turystów, wydawało mi się, że jest o wiele mniej ludzi niż po polskiej stronie (sierpień), ale i tak można się zgubić
- u Słowaków równie trudno jest ustrzelić świstaka (skubaniec schował się zanim zdążyłam pomyśleć, aby zrobić mu zdjęcie), 
- ale lata tyle samo much
- parkingowi są bardziej mili
- roaming działa, co i tak nie zmienia faktu, że można jak się człowiek zgubi to kaplica
- choćbym się ze*rała, to i tak nie zrozumiem Słowaków ;) więc jak się zgubie, i tak mam prze*rane. :D

4 komentarze:

  1. Ja osobiście pokochałam słowacką stronę Tatr.<3
    Co do samych Słowaków to są pocieszni, a język słowacki jest lepszy od kabaretu. Jak ostatnio jechaliśmy na Słowację, przez całą drogę czytałam na głos rozmówki. Myślałam, że się z małżem posikamy. W końcu przestałam, bo w końcu jadąc trzeba się skupiać. Też nas urzekła ta pustka na szlakach - za każdym azem byliśmy w sierpniu i nie było takiejs stonki i szarańczy, jak po polskiej stronie. A Krywań jeszcze przed nami. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, szkoda że duża część szlaków kończy się w połowie, i resztę drogi trzeba iść z przewodnikiem lub... nauczyć się szybko biegać ;)
    A z językiem słowackim, z tego co zauważyłam, to tylko ja mam problem :P

    Krywań bardzo polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy faktycznie bardzo podobne odczucia :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

staty