29 lip 2015

(bez)Problemowe Endomondo

W czasie wakacji jeżdżę na rowerze. Sporo.
Może nie tyle, ile w rzeczywistości bym chciała czy mogła, ale mniejsza o to, a wstęp do posta być musiał. ;)
Często podczas "treningów" korzystam z aplikacji "pomagających uprawiać sport"* (WTF?!), a konkretniej - z Endomondo, o czym dalej... dalej.


28 lip 2015

Przetwory z wiśni - raz jeszcze

Ostatnio na blogu umieściłam najprostszy przepis na wino i nalewkę z wiśni (przepis dla opornych? wolę stwierdzenie: dla tych, którzy chcą uprościć sobie życie ;) ).

Mając dodatkowe kilka kilogramów owoców, motywowana perspektywą braku dobrych owoców zimą, z powodzeniem i równie bez większego wysiłku, wzięłam się za przygotowywanie soki i dżemu wiśniowego.
A żeby nic się nie zmarnowało - dokładnie w takiej kolejności.

14 lip 2015

Sezon na wiśnie, oczywiśnie

To, że przetwory wykonane samodzielnie są najlepsze, moim zdaniem nie podlega żadnej dyskusji. Człowiek sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem i dosłodzi wedle własnego uznania, a nie będzie skazany na sklepowe ulepki z minimalną zawartością owoców.

domowe sposoby na wiśnie
W związku z powyższym, mój dom, moja kuchnia mikroskopijnych wymiarów stała się miejscem przetwórstwa owocowego.
Co zrobić z wiśni? Szczególnie gdy ma się do nich dostęp w zasadzie ograniczony jedynie pojemnością samego drzewa (no dobra, dwóch) i przychylnością osobistego, prywatnego Dziadka?
W poście wino i nalewka.
W linku sok i dżem wiśniowy.

7 cze 2015

Szybki obiad, czyli jak dostałam sosy Łowicz

Post sponsorowany


...bo kto biednemu zabroni ;)

Jestem leniwa.
Chociaż bardziej wolę określenie "cierpię na chroniczny brak czasu [dlatego z niczym się wyrobić nie mogę]".

Dlatego z radością* przyjęłam fakt, że załapałam się do kampanii nowych sosów Łowicz. Przeprowadzić kilka rozmów? Podzielić się wrażeniami z innymi? Podsunąć "próbek" sosów? Opisać swoje wrażenia? A przy tym mieć gwarantowany obiad przy minimum wkładu? Pierwsza!
Ale do rzeczy, bo nikt przydługich wstępów czytać nie lubi.




Opakowanie i skład:

Miłym zaskoczeniem jest był fakt, że w paczce, którą biedny pan kurier wniósł na 3 piętro było 12 pełnowartościowych produktów: 4 słoiki z trzema rodzajami sosów: seczuańskim, karaibskim i arabskim, po ponad 400g każdy.
Sosy, jak sosy - myślę, ale i tu kolejne zaskoczenie in plus ze strony Łowicza: skład sosów (jak na gotowce) - maltodekstryna i skrobia ziemniaczana (do zagęszczenia) przy glutaminianach, syropach glukozowo-fruktozowych w innych podobnych produktach, są w mojej opinii całkiem do przyjęcia, choć grzybów mun mogłoby być nieco więcej.
Co mi się bardzo podobało, to "kapturek" w którym oddzielnie umieszczono mieszankę przypraw - każdy może sobie "dopieprzyć" według się ;)




Wrażenia smakowe sosów Łowicz

Na opakowaniu ostrość sosu określa liczba papryczek - sos seczuański jest z tych trzech najbardziej ostry, choć kolega określił go jako "lekki". Ale on generalnie podejrzewany jest o masochizm ("dobry sos piecze dwa razy"). Panu mężowi smakował bardzo.
Łowicki sos karaibski jest łagodnym lekko kwaśnym sosem z wyczuwalnym aromatem ziół.
A arabki wynieśli, i nie dane mi było go spróbować.


Dwie opcje:

Dla leniwych i tych mniej.
W opcji pierwszej wystarczy ugotować ryż/makaron, który następnie przyduszamy z sosem w woku. Albo garnku. Byle nie zaczęło czuć spalenizną.
W opcji numer dwa - na bogato - pierś z kury pokrojoną w paski/cząstki/kostkę można zamarynować w przyprawach, obsmażyć, a dalej postąpić jak za pierwszym razem.
A że dzisiaj niedziela, idę popełnić obiad po studencku.





Podsumowując:

Pewnie, że lepiej jest samemu przyrządzić podobny sos, ale nie zawsze się da. Ba, nie zawsze się chce. Przy czym, dla kogoś, kto zwraca uwagę na etykiety produktów, sosy Łowicz mogą ułatwić wybór, bo skład nie jest tragiczny. Koszt dużego obiadu dla dwóch osób (lub dwóch średnich i jednego małego) wraz z kosztem słoika (5-6 złotych) i mięchem nie powinien wynieść więcej niż 15 złotych, więc pod koniec miesiąca jest jak znalazł.

1 sty 2015

Pierwsze podsumowanie 101 celów w 1001 dni

Koniec roku obfituje we wszelkiego rodzaju podsumowania i postanowienia.
Jako, że nie lubię tego czasu w roku, postanowiłam podsumować ;) 115 dni wyzwania 101 rzeczy w 1001 dni. Dlaczego tak? Bo 115 to fajna liczba :) (i post ten zaczął powstawać wczoraj, a wyszło jak zwykle ;] )
Nie będzie celów na nowy rok. Nie będzie biadolenia na rok 2014 ani wskazywania tego, co było fajne. Niczego nie będzie :)

Pełna moja lista 101 rzeczy w 1001 dni dla zainteresowanych, znajduje się w menu na górze. Albo tu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

staty