W związku z powyższym, mój dom, moja kuchnia mikroskopijnych wymiarów stała się miejscem przetwórstwa owocowego.
Co zrobić z wiśni? Szczególnie gdy ma się do nich dostęp w zasadzie ograniczony jedynie pojemnością samego drzewa (no dobra, dwóch) i przychylnością osobistego, prywatnego Dziadka?
W poście wino i nalewka.
W linku sok i dżem wiśniowy.
Nie miałam problemu z odpowiedzią na to pytanie, bo niemal od razu postanowiłam przerobić je na:
dżem wiśniowy
sok
i bardziej alkoholowo: wino i wiśniówkę
A że jestem człowiekiem, który lubi ułatwiać sobie życie, opierałam się na najprostszych przepisach, których efekty są równie dobre, co tych wykwintnych.
O czym należy pamiętać przed przystąpieniem do jakichkolwiek działań na wiśniach: zdejmij wszystko co białe/jasne. Z siebie i najbliższego otoczenia. Albo zaopatrz się w dobry proszek do prania. Podczas drylowania, nieważne jakim sposobem (czy na drylownicę czy na spinacz), kuchnia będzie wyglądała jak miejsce rzeźni.
Dzisiaj będzie procentowo.
Nalewka wiśniowa już prościej się nie da:
Co będzie potrzebne:
ok. 2 kg wiśni
ok. 1 kg cukru
0,5 l spirytusu
odrobina cukru waniliowego (nie wanilinowego) do aromatu
Do dużego słoja włożyłam wydrylowane wiśnie. Plus garść z pestkami dla goryczki. Tylko garść, ponieważ pestki wiśni po jakimś czasie wydzielają cyjanek, a mi życie jest miłe.
Zasypałam cukrem i cukrem waniliowym. Około płowa porcji cukru była trzcinowym (choć podobno ten niewiele różni się od białego). Dlaczego daję około? Bo nie lubię, gdy coś jest przesadnie słodkie, a odsłodzić się nie da. Gdy wiśnie pod cukrem puszczą sok, a cukier się rozpuści, wlałam alkohol. Voila.
Wczoraj odbyła się pierwsza degustacja. Wyszło zacne.
Wino z wiśni
Proporcje na około 4 litry wina - jeśli wyjdzie, w przyszłym roku będzie znacznie więcej.
W tym miejscu posiłkowałam się przepisem zaczerpniętym i internetu, ponieważ w temacie produkowania domowego wina, oboje z Lubym jesteśmy baaardzo raczkujący. Kilka dni wcześniej wstawiliśmy wino z truskawek, a że w spadku został jeszcze mniejszy gąsior, to nie pozwoliliśmy, aby stał bezużyteczny.
2 kg wiśni
1,1 l wody
1 kg cukru
drożdże do wina owocowego z pożywką (kupione w jakimś supermarkecie, teraz jest ich multum)
Zabawa w drylowanie zaczęła się od początku. Wydrylowane wiśnie rozdrobiłam przy pomocy blendera. Teraz w wiśniach miałam nawet sufit. Wiśnie przelałam do baniaka. Gdyby jednak brak lejka, czy też lejek będący na wyposażeniu okazał się zbyt wąski, polecam taką oto prowizorkę zastosowaną przez nas przy truskawkach (truskawek się nie blenduje, tylko rozgniata)
Całość zalałam przestudzonym syropem cukrowym (cukier rozpuszczony w wodzie w ilości jak w przepisie) i dodałam drożdże. Zamknięty gąsior stoi w pokoju, gdzie od czasu do czasu przemieszam jego zawartością. Początkowo drożdże pracowały jak szalone i co chwilę było słychać "bulp". Teraz (po tygodniu) ilość "bulpania" znacząco spadła.
Po około 2 miesiącach wino powinno być gotowe.
Prosty przepis? Prosty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz