Im bliżej drugiej osiemnastki, tym bardziej mi przechodzi.
I tak oto, z tą samą rodzicielką wybyłyśmy na cały intensywny* (jak dla niej) tydzień w pomorskie.
*Intensywność w tym przypadku oznacza częstotliwość i długość leżenia plackiem na plaży.
Kończąc ten przydługawy wstęp, chwalę się, że pomimo mojej niechęci do ludzi, tłumów i zbiorowisk ludzkich w postaci wszelakiej, pierwszy raz od bardzo dawna, znalazłam się w Gdańsku, w centrum jarmarku dominikańskiego, który rozpoczął się kilka dni temu i potrwa do połowy sierpnia.
Jarmark św. Dominka w Gdańsku
Jarmark dominikański w Gdańsku |
Oprócz różnorodnych, mniej lub bardziej udanych pokazów artystycznych, koncertów, pokazów, na jarmarku można znaleźć także stoiska... z mydłem i powidłem: wyrobami nie tylko z bursztynu i srebra, z drewna, szkła weneckiego, rękodzielnictwem (haft kaszubski), ręcznie robione świece, oryginalne mniej lub bardziej przydatne narzędzia, a także z całą pewnością zupełnie zbędne durnstójki. ;)
Ci, co zgłodnieją, odnajdą się wśród stoisk z tradycyjnie wypiekanym chlebem (dostępna również wersja ze smalcem ;) ), wędzoną na miejscu rybą, tradycyjną kuchnią polską w postaci pierogów i wspomnianego już wcześniej bigosu, a nawet "oscypkami z podhala".
Te ostatnie z całą pewnością oryginalne i świeże. ;]
Ale miały powodzenie.
Luby już się cieszy. Jest szansa na mięso na obiad.
Gdybym tylko wygrała te 25 milionów, wykupiła bym pół pchlego targu, który mieści się przy ulicach: Wartkiej (?) i Straganiarskiej. Może trafiłby mi się jaki Witkacy ;)
Kolorowo, różnorodnie, tłoczno.
Ale czy warto?
Pomimo mojej niechęci do ludzi, szczególnie w tłumie, gdzie zdarza im się wyłączyć mózg. Pomimo tego, że niemalże niemożliwe jest obejść wszystkie stoiska w 1, 2, czy nawet 3 godziny, aby ograniczyć do minimum kontakty z osobnikami, którzy bez ostrzeżenia zatrzymują się znienacka, albo zmieniają kierunek (chciałam napisać marszu, ale to jest złe słowo. Bardzo złe słowo) - sunięcia. Pomimo tego, że trzeba się naprawdę nachodzić, aby znaleźć coś w stosunkowo przyzwoitej cenie - warto.
Pajdę takiego świeżego chleba ze smalcem to bym wciągnęła bez mrugnięcia okiem. Za takie żarełko lubię takie imprezy. Wtedy przymykam oko na tłumy, które pozostawiły mózgi w domu. :)
OdpowiedzUsuń