Jaka choinka na święta?
Żywa, czy sztuczna? Pytanie niby proste, odpowiedź wydawałaby się też:Jeśli nie wyobrażasz sobie świąt bez unoszącego się w powietrzu zapachu igliwia (i - po miesiącu - wydłubywania z dywanu opadających kolek i resztek żywicy) - najlepszym wyborem będzie choinka żywa.
Jeśli jednak stawiasz na wygodę, stosunkowo tani, i "ekologiczny" zakup dokonany raz na lat dziesięć, który latem można zamknąć w szafie lub w piwnicy, strzelam, że wybierzesz sztuczną.
Proste? Chyba jednak nie do końca.
Zmieniając nawyki, po jakimś czasie, mniej lub bardziej samoistnie następuje zmiana myślenia w różnych dziedzinach życia, a jako że mamy taki, a nie inny czas w roku, myślenie (wierzcie lub nie) dopadnie również tematu choinek.
Sama w zasadzie to chyba do dzisiaj, myślałam, że wybór pomiędzy sztucznym a żywym drzewkiem nie ma większego znaczenia. Tym bardziej, że z grubsza, jak widać na dołączonym obrazku, klimat świąt dynda mi między bombkami (czyt. jest mi raczej obojętny), i dla mnie osobiście jest bez różnicy, czy w ten jedyny i wyjątkowy czas w roku pachnie mi w domu lasem, czy nie.
Sztuczna choinka
Powiem nawet więcej, do dzisiaj byłam przekonana, że wybór sztucznej choinki, poza procesem produkcji nie ma większego znaczenia ekologicznego, gdyż ponieważ po tych x latach, które wysłuży w domu, najzwyczajniej w świecie dokona żywota w procesie recyklingu, co w porównaniu z wycinką (setek?)tysięcy żywych drzewek jest mniejszym złem. W końcu to metal i plastik. Błąd. Ku mojemu zaskoczeniu okazuje się, że recykling starych, plastikowych drzewek jest zupełnie nieopłacalny, i nikt nie podejmie się takiego zadania. Lepiej zostawić na wysypisku. Rozłoży się. Kiedyś.
Żywe drzewko
Co mnie powstrzymywało przed zakupem żywych choinek? Fakt, że rok rocznie dokonuje się rzezi ogromnej ilości drzewek. Szkoda mi było mi tych, które urosły zbyt krzywe, rzadkie lub mało zielone i nikt nie pokusił się o to, by je kupić. Kolejny błąd, bo o ile drzewko nie pochodzi z kradzieży, na jego miejsce sadzone są kolejne. Żywe choinki są samoobsługowe - same rosną, same się rozkładają, przy okazji nie przepuszczając do gleby szkodliwych związków. Niesprzedane, czy uschnięte po świętach, mogą posłużyć jako kompost, paliwo, wyściółka dla zwierząt, czy nawet pasza dla niektórych z nich... i w ogóle cud-malina. W niektórych miastach, po świętach zostają uruchomione specjalne punkty, do których można oddawać niepotrzebne już drzewka.
choinka w schronisku na hali Ornak |
Jeszcze jedno rozwiązanie
Moim zdaniem najlepsze, jednak na które póki co ;) pozwolić sobie nie mogę, to choinka w doniczce. Takie drzewko po szale na bombki można najnormalniej w świecie przesadzić do ogródka. Albo wywieźć na działkę. Problem w tym, że nie mam ogródka. Działki też nie.
I niekoniecznie w doniczce, oprócz choinki znajdą się jej korzenie, ale wybór niezbyt dużego drzewka zwiększa szanse na to, że choinka później przyjmie się w ziemi.
A Wy jaką macie choinkę?
Bo wszystko sprowadza się do tego, że nieważne jakie drzewko wybierzesz - czy sztuczne, czy prawdziwe, największe używanie będą miały koty.
Bo wszystko sprowadza się do tego, że nieważne jakie drzewko wybierzesz - czy sztuczne, czy prawdziwe, największe używanie będą miały koty.
źródło: internety |
Moje koty nie interesują się choinką, mam sztuczną. Z żywych uznaję tylko te w doniczce. Przez lata miałam dużą, żywą gałąź wieszaną na ścianie, to oszczędność miejsca i ilości zamordowanych drzew (nie ścinasz drzewa, tylko dolne gałęzie).
OdpowiedzUsuńSzczęściara, moją już raz łapałam :D
UsuńCzy masz coś w rodzaju podłaźniczki?
Mamy żywego świrka w doniczce. To już nasze trzecie żywe drzewko. Pierwsze dokonało żywota po okresie świątecznym, ale drugie rośnie sobie już u babci w ogródku. Ciekawe, czy tegoroczny też się przyjmie. :) Nie mamy piwnicy, w szafie miejsca też brak, więc sztucznej nie mielibyśmy gdzie trzymać.
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńNiestety Babcia też nie posiada ogródka.:(
Trzymam kciuki za świerka ;)