Bodies Revealed.
Bodies Revealed |
Kontrowersyjną? Ponieważ wszystkie "eksponaty" kiedyś nie były eksponatami.
Serio.
Wszyscy "dawcy"(?) wyrazili zgodę na to, aby po śmierci przyczynić się do rozwoju nauki (pozdrowienia dla studentów medycyny), a ich ciała zostały poddane specjalnej "obróbce".
Cytat ze strony wystawy:
Wykwalifikowani i doświadczeni anatomowie najpierw pokrywają każdy eksponat środkami chemicznymi, które hamują dalszy rozkład. Następnie dokładnie go analizują, aby podkreślić określony narząd lub układ. Potem z eksponatów usuwa się wodę i zastępuje ją acetonem. Poprzez umieszczenie eksponatu w ciekłej mieszaninie silikonowej, znanej jako polimer, a następnie zamknięcie w komorze próżniowej wytwarza się gaz. Aceton w postaci gazowej na poziomie komórkowym zostaje zastąpiony polimerem. Polimer silikonowy twardnieje, czego wynikiem jest suchy, bezzapachowy, dobrze zachowany eksponat, który nie zawiera żadnych trujących substancji chemicznych.Bodies Revealed z całą pewnością odkrywa, to co jest niewidoczne dla przeciętnego śmiertelnika. Chyba, że jest się chirurgiem albo koronerem.
Co na wystawie?
Cała wystawa podzielona jest na kilka galerii, gdzie każda z nich dokładnie opisuje układy znajdujące się w organizmie człowieka: kostny, nerwowy, mięśniowy, oddechowy, rozrodczy, pokarmowy itd.Jest nawet galeryjka przedstawiająca rozwój płodowy człowieka w bodajże 18, 19, 28 i 29 tygodniu ciąży.
Niektóre eksponaty płuc, nerek, wątroby czy mózgu, przedstawiają zmiany chorobowe, jak - po kolei - nowotwory, marskość czy krwiaki.
źródło |
Ogólne wrażenie Bodies Revealed:
1. Cała wystawa umieszczona jest w Instytucie Chemii Przemysłowej, Hala 3, na jednym pietrze. Eksponatów jest sporo (nie liczyłam ;) ), aby wszystko spokojnie obejrzeć, potrzeba około 1 godziny. Oczywiście pod warunkiem, że nie ma tłumów i można spokojnie pochodzić. Oprócz nas, była jeszcze niewielka grupka studentów. (środek tygodnia)
2. Wejście na wystawę jest drogie. Bardzo drogie. Nawet nie wiem, czy nie ciut za drogie. Chociaż z drugiej strony, wiedząc, że nie prędko (jeśli w ogóle) będzie miało się obejrzeć przebieg ślinianek czy ścięgien z bliska, siatkę naczyń krwionośnych w ręku czy przyjrzeć się krwiakowi podpajęczynówkowemu - chyba warto odżałować te 50 zł (cały cennik na stronie wystawy). Czy drugi raz bym poszła? Nie za 50zł, tym bardziej, że mam wrażenie, iż warszawska wystawa została nieco okrojona.
3. Na terenie wystawy nie wolno robić zdjęć (nawet z ukrycia jest ciężko), wszystko, nawet torebkę, należy zostawić w szatni. Szkoda. Tłumaczą, że to przez szacunek dla eksponatów. I pilnują tego. Tak więc, wszystkie zdjęcia pochodzą z różnych stron - źródła podane pod zdjęciami.
źródło |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz