Oto |
Opisywać go nie będę bo ciocia wiki i wujek gugiel są mądrzejsi ode mnie. Szczególnie razem wzięci. A i czasu na to szkoda.
O czym chciałam podumać, to świetny - moim skromnym zdaniem broszurko-pocztówko-poradnik dotyczący zachowania się na terenie TPN, który jakby nie było domem niedźwiedzia jest. Udostępniony bezpłatnie (chyba :D ), a przynajmniej dyskretnie wyniesiony z Muzeum Przyrodniczego TPN w Zakopanem.
Jeżdżąc w góry.. (no dobra Tatry) od jakiegoś czasu (5? 6 lat?) zawsze wydawało mi się, że historie o dźwiedziach czyhających na szlakach są z deka koloryzowane, a ci, co go widzieli, albo zostali zjedzeni i nie mogli udokumentować spotkania, natomiast tym, którym się udało, równie dobrze mogli tego samego dnia zagrać w totka ze skutkiem przynajmniej sześciocyfrowym. I tak sobie żyłam te 5-6 lat przekonana, że niedźwiedź z racji swoich gabarytów i raczej problemów z oddychaniem słyszalny będzie przynajmniej z odległości 10 kilometrów. A już na pewno z następnej góry. W efekcie okazuje się, że najprawdopodobniej być może nieświadoma, nie raz jakiegoś mijałam w pobliskich krzakach. (choć w tych krzakach to różne rzeczy się mija i może był to nie dźwiedź, a baca jakiś.)
Aleocochozi?
A chodzi o to, że wbrew moim wszelkim przekonaniom, niedźwiedź w swoim naturalnym środowisku jest najbardziej zdumiewającą, zgrabną i cichą istotą (może oprócz kozic i mnie samej jak nie gadam) jaką mi w górach było spotkać. Nie mam słów opisać (ani filmiku aby to udowodnić) z jaką gracją porusza się po zboczu, jednocześnie pilnując potomstwa.
W tym roku pierwszy - a skoro zjedzona nie zostałam, może (oby!) nie ostatni - raz spotkałam dźwiedzie - wracając z trasy: Małołączniak od Małej Łąki, Kopa, Giewont, Kuźnice - kto by się spodziewał pod Giewontem właśnie.
Gdyby nie jakieś półmózgi goniące z aparatem "za misiem" (wdech-wydech-wdech-wydech) w ogóle nie zajarzyłabym że po zboczu schodzi takie cudo:
Niedźwiedzie pod Giewontem |
Wracając do tematu broszurki - w dosyć dowcipny sposób przedstawione są informację dotyczące samego zainteresowanego, jak i zasad panujących w parku. Ot, choćby informacja, że w Polsce żyje około 90 miśków. (dlaczego więc ja widziałam tylko 2? Pytam się?!) Co mi się podobało, to to, że broszurka składa się z kilku odrywalnych części, które po niewielkich pracach technicznych polegających na wydzieraniu zamieniają się w pocztówki - każda z pewnym info omawianym wyżej.
Bez sensu jest wstawianie całej broszury, dlatego wrzucam te z największym - moim zdaniem przesłaniem:
Do barana spod Giewontu:
Zachowaj odstęp baranie! |
Broszurka super i jak bardzo wymowna. Może niektórzy z tych turbo-osłów na nią trafią i coś im tam z mózgownicach zaskoczy.
OdpowiedzUsuńJa spotkać dźwiedzia okazji nie miałam. Może to i dobrze, bo mogłabym wrosnąć w podłoże z wrażenia gotując tym samym misiowi nieuciekającą kolację ;)
He he, być może.. ale z tego co widziałam, albo na przykładzie "mojego" miśka - miał on głęboko w poważaniu co się wokół niego dzieje. (dowód - miejsce gdzie się zapędził ;) )
UsuńNie czuj się osamotniona, ja w takiej sytuacji też najpewniej udawałabym drzewo zamiast się wycofać ;)
Usuń