a może i nie tylko...
Ten post powinien mieć w zasadzie jeszcze podtytuł, cytując klasyka "co mnie wkurza" bądź "co mnie irytuje, a na co nie mam wpływu".
Najbardziej wkurza mnie, i zarazem nie daje mi spokoju, w zasadzie, to próbuję rozgryźć tę zagadkę od powrotu z Zakopca... - jak to jest - szczególnie widoczne w drodze na/z Giewontu, że "turyści" zazwyczaj nie mają problemu z wniesieniem na górę butelki z wodą/colą/piwem(!), a na szczycie, gdy ta butelka jest już pusta, nabiera jakichś cudownych właściwości i staje się tak za*ebiscie ciężka, że trzeba ją 'jeb' w kosówkę.
uwaga, daję upust swojej frustracji
>>No żesz k*rwa!!!<<
Może mi ktoś wytłumaczyć to zjawisko, bo nie ogarniam tego moim małym mózgiem?
aż zdenerwowałam się przez samo pisanie o tym.
Szpiglasowa Przełęcz |
a) bierze się ze sobą mapę
b) sprawdza się prognozę pogody (3 razy na 5 różnych stronach)
c) kuźwa, zakłada się wszystko inne byle nie klapki/pantofle/japonki/kalosze/buty do kajaka (nawet takiego agenta widziałam na Małołączniaku)
i ostatnie
d) sprawdza się dokąd się idzie, bo i z tym niektórzy mają problem.
A w szczególności stosuje się do tych punktów jeśli idzie się gdzieś wyżej niż asfalt do Morskiego czy w Chochołowskiej.
e) ma się na uwadze, że odległości są podane w czasach, a nie w kilometrach, bo z punktu A do B z górki dotrze się szybciej, uciekając przed dźwiedziem niż w odwrotnym kierunku.
I na litość boską...
Kolory szlaków nie mają nic wspólnego z ich trudnością! Chyba że jeździ się na nartach.Z widokowością też nie do końca idą w parze.
Czerwony - szlak główny, wiodący przez najważniejsze szczyty. Głównie i w 99% przypadków.
Niebieski - dalekobieżny, którym się idzie się, idzie i skręca w prawo w najbliższy wtorek.
Żółty i Zielony - krótkie szlaki-łączniki czy szlaki dojścia (np. przez Kozią Przełęcz), doprowadzające do charakterystycznych miejsc.
Czarne - szlaki o mniejszym znaczeniu lub krótkie odcinki dojściowe.
yh, niestety... rozumiem potrzebę wyładowania się i masz całkowitą rację. szkoda tylko, że osoby którym by się to naprawdę przydało, nie przeczytają tego...
OdpowiedzUsuńswoją drogą, chociaż zdaję sobie sprawę, że kolor szlaku nie jest związany z jego trudnością (a czy kiedyś tak było? skąd tak powszechna opinia?), to nie znałam tej klasyfikacji którą podałaś :)
Przeczyta, nie przeczyta, mi się zrobiło lepiej ;)
Usuńopinia być może wzięła się od oznaczeń tras narciarskich (zjazdowych), bo tam rzeczywiście kolory oznaczają stopień trudności.
Taką klasyfikację gdzieś ktoś dawno temu mi przedstawił, i taką też można znaleźć w necie.
Oczywiście jest bardzo uproszczona i nie zawsze/wszędzie trzyma się ściśle reguł.
Też się dołączę do grona sfrustrowanych, bo zwykle w górkach spotykam takie ewenementy, którym ich własne śmieci zaczynają ciażyć :/ Co ciekawsze, że tych śmieci jest zawsze masa, po stronie polskiej. Po stronie czeskiej (np. Karkonosze), czy słowackiej (Tatry) jakoś tych śmieci nie ma, a jak już mi sie zdarzało na jakieś natrafić, to... były to polskie opakowania :/ Czy coś z naszymi rodakami jest nie tak?! Tego nie potrafię ogarnać. Chyba nawet bardziej niż halówek na Giewoncie...
OdpowiedzUsuńWniosek się chyba nasuwa jeden - my jako naród (uwaga generalizuję, i to bardzo) jesteśmy bałaganiarzami. Wstyd na całej linii. I za granicą.
Usuńno niestety, śmieci ciagle widuję przy szlakach (!) Najlepsze jest to, że niektórzy zadają sobie wiele trudu, by je upchac gdzieś do kąta! Schodząc ze Szpiglasa zauważyłam coś czerwonego, podniosłam dyży głaz przy szlaku, a tam była siatka pełna śmieci - puszka po coli, papierki po batonach itd... Niewiarygodne, że komuś chciało się to upychac pod kamień, zamiast włożyc do plecaka i wyrzucic potem do śmietnika...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Wieczna Tułaczka
Też się zastanawiam nad tokiem rozumowania innych - to chyba jakaś niezgłębiona tajemnica świata, jak to jest, że lepiej/wygodniej/szybciej jest zlokalizować dogodne miejsce pod kamieniem/w krzakach niż wrzucić papier do plecaka.
Usuń