Czy powszechnie panujące przekonanie, że jajka z wolego wybiegu (od szczęśliwych kur biegających po podwórku) są bardziej wartościowe i smaczniejsze od jaj kur fermowych, jest prawdziwe? Opierając się wyłącznie na informacjach przekazywanych przez media, odpowiedź na obie części zadanego pytania brzmiałaby: tak.
Tymczasem okazuje się, że nie do końca.
Jak się okazuje, raporty i badania dowodzą, że jajka pochodzące z ferm (zarejestrowanych i kontrolowanych) posiadają równie wysokie, jak nie wyższe wartości odżywcze od jajek kur z wolnego wybiegu.
Czy dostawca jajek jest zarejestrowany, można sprawdzić na stronie Głównego Inspektoratu Weterynaryjnego.
Jak to jest możliwe? Kury z chowu klatkowego w rejestrowanych fermach (w których nadal przetrzymywane są w klatkach bez dostępu do światła słonecznego) dostają karmę, która przechodzi szereg kontroli jakości, często jest też wzbogacany, coby kurom cierpiącym na brak światła słonecznego niczego nie zabrakło.
A hormony i inna chemia?
Fermy podlegające kontrolom weterynaryjnym nie mogą dodawać składników, które przekraczałyby wytyczone normy, wiązałoby się to z ogromnymi karami.
Nad kurami z wolnego wybiegu, od pani Zosi - takiej kontroli niestety nie ma. Trzeba mieć nadzieję, że owa pani Zosia dba najlepiej jak potrafi o swoje kury. Jednak, to czy kury żywią się trawą i robaczkami z niezanieczyszczonej ziemi - pani Zosia wpływu już nie ma.
Stąd wniosek (poparty badaniami dostępnymi w necie, a nie przez amerykańskich naukowców ;) ), że zarówno jaja fermowe jak i te od kur z wolnego wybiegu zawierają takie same składniki odżywcze, więc nie do końca prawdą jest to, że jaja "0" będą zdrowsze od "3".
Nie chcę udowadniać wyższości "zerówek" nad "trójkami", bo te ostatnie słusznie są demonizowane ze względu na to, w jaki sposób traktowane są zwierzęta, ale pod względem zdrowotnym - wybór jest kwestią etyki.
Życzę wszystkim czytającym - tylko wesołych jajek.
R.W
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz