Szczególnie, gdy się człowiek uczy. Albo przynajmniej udaje, że się uczy.
Nie wiem jak inni, ale ja, siedząc nad książkami, a potem odmóżdżając się w weekend przy filmie, zagryzałam czas chipsami popijając je jakimś piwnym wynalazkiem. I tak w krótkim czasie, Luby postanowił zamienić kaloryfer na bojler, a mi przybyło na wadze około 8 kilogramów. Nie wiem gdzie, (to znaczy wiem gdzie - na brzuchu i biodrach) nie wiem kiedy i za jakie grzechy mnie tak pokarało.
Chipsy
No właśnie. W teorii - ziemniak, trochę soli i oleju. A w praktyce?
chipsy paprykowe producenta na literę "L"
ziemniaki, olej roślinny palmowy, olej roślinny słonecznikowy, preparat aromatyzujący o smaku papryki [bułka tarta pszenna, papryka w proszku, cukier, fruktoza, maślanka w proszku (z mleka), cebula w proszku, wzmacniacze smaku (glutaminian monosodowy, 5'-rybonukleotydy disodowe), aromaty, aromaty dymu wędzarniczego, czosnek w proszku, barwnik (ekstrakt z papryki), mączka drzewa świętojańskiego, regulatory kwasowości (kwas cytrynowy, kwas jabłkowy)], sólPychota!
Nawet jeśli znajdziemy chipsy solone, zwykłe, z ziemniaka i soli, jak pan producent przykazał, jaką mamy pewność, że tłuszcz na którym zostały usmażone, jest świeży? Żadną.
Bólu dupy (dosłownie, szczególnie, gdy ta rośnie) dodaje fakt, że na porcji chipsów (tak pięknie opisanej na opakowaniu), nigdy się nie kończy. Cóż to jest 150kcal na porcję (30g)? A paczka jest ze cztery razy większa. I tak oto w magiczny sposób, ze 150 kilokalorii, robi się od 500 do (mój rekordzista) 800 kcal. W chipsach. W tej niewinnej paczuszce, w większej części wypełnionej powietrzem.
Żrąc taką paczkę raz w tygodniu, za rok okazuje się, że na wadze my, i nasza paczka ma +6kg.
Co zamiast chipsów?
Dzięki własnemu doświadczeniu, wiem, jak trudno jest wyjść z chipsowego nałogu, ale jak mówi stare góralskie porzekadło: dla chcącego nic trudnego. W Internecie jest mnóstwo propozycji na zdrowe przekąski, które można przegryzać w czasie filmu. Część z nich jest banalnie proste do przygotowania, część wymaga nieco większego wkładu pracy.
A co jeśli ktoś jest leniem, jak ja?
1. Nie całkiem nie-zdrowy popcorn:
Ale nie ten do mikrofalówki, a ten w małych paczkach, prażony z dodatkiem niewielkiej ilości tłuszczu, lub w ogóle bez jego udziału, okazuje się, że nie jest taki straszny, jak go prażą.
W 100 gramach prażonego bez oleju popcornu jest około 380 kcal. Z olejem - nie ma co się oszukiwać - sporo więcej, bo około 500.
W takim razie, czym popcorn różni się od chipsów? A ktoś próbował zjeść 100 gramów ziaren na raz? Ja. I nie mogłam, choć potrafię wiele. Jest o wiele mniej tłuszczu. I soli, bo mamy kontrolę nad tym co i ile dosalamy. Szklanka popcornu waży około 10-15 gram. Ile tych szklanek jest się w stanie pochłonąć? Mniej niż 10.
Ponadto prażone ziarna kukurydzy są cennym źródłem błonnika oraz witaminy B, a dzięki wysokiej zawartości polifenoli prażona kukurydza zapobiega chorobom serca oraz nowotworom.
W 100 gramach prażonego bez oleju popcornu jest około 380 kcal. Z olejem - nie ma co się oszukiwać - sporo więcej, bo około 500.
W takim razie, czym popcorn różni się od chipsów? A ktoś próbował zjeść 100 gramów ziaren na raz? Ja. I nie mogłam, choć potrafię wiele. Jest o wiele mniej tłuszczu. I soli, bo mamy kontrolę nad tym co i ile dosalamy. Szklanka popcornu waży około 10-15 gram. Ile tych szklanek jest się w stanie pochłonąć? Mniej niż 10.
Ponadto prażone ziarna kukurydzy są cennym źródłem błonnika oraz witaminy B, a dzięki wysokiej zawartości polifenoli prażona kukurydza zapobiega chorobom serca oraz nowotworom.
2. Marchew (i inne świeże warzywa)
Pokrojona w paski, talarki, do wyboru do koloru. Pomimo zawartości cukrów, nadal lepsza od batona. Dla bardziej wybrednych z sosem jogurtowo-czosnkowym lub hummusem. Surowa - 35kcal na 100g.
3. Kalarepa -
- mój zdecydowany faworyt, dlatego doczekał się oddzielnego punktu. Odkrycie roku. Mało kto pamięta o kalarepie, jeszcze mniej osób wie, że zawiera ona m.in.: sód, potas, magnez, wapń, mangan, żelazo, miedź, fosfor, chlor, jod, karoteny, witaminy: B1, B2, B6, C; kwasy: nikotynowy, pantotenowy, foliowy, szczawiowy - to za Wikipedią ;)
Delikatna w smaku, sycąca, niedroga, zawierająca zawrotne 27 kilokalorii w 100 gramach.
Wyrośnięte osobniki mogą mieć zgrubiałe włókna, które łatwo można usunąć.
Wyrośnięte osobniki mogą mieć zgrubiałe włókna, które łatwo można usunąć.
4. Frytki
Ziemniaki są kaloryczne!
Nieprawda.
Nie pomyliło mi się, być może głoszę herezje. Mit ten prawdopodobnie rozpowszechnił się z powodu, że w większości domów, ziemniakom towarzyszą hektolitry dodatków w postaci masła, sosów, skwarów i innej omasty. Same w sobie są lekkostrawne, a niedługo gotowane zachowują bogactwo witamin: A, B1, B2, B3, B6, C, E, K i PP oraz składników takich jak potas, błonnik, magnez, wapń, fosfor i żelazo.
Jeśli chodzi o fryty - jak zwykle musi być jakieś ale:
po pierwsze: muszą być zrobione, najlepiej własnoręcznie,
po 2: nie mogą być smażone na głębokim oleju.
po 3, 4 i 5: umiar, umiar i jeszcze raz umiar. Nie mogą być towarzyszem każdego filmowego wieczoru.
Sam kartofel ma około 75kcal (w 100 gramach rzecz jasna). Po upieczeniu (po poddaniu go obróbce termicznej - bo tak mądrzej brzmi), jego kaloryczność wzrasta do około 95kcal. Domowe frytki można upiec w piekarniku, delikatnie maznąć je oliwą z oliwek, aby się zarumieniły i były chrupiące - kalorie troszkę rosną, a du*a nie tak bardzo jak po chipsach czy innych paluszkach, a z solą postąpić jak w przypadku popcornu ;)
5. Arbuz - wytypowany przez Lubego
Za którym osobiście, delikatnie mówiąc - nie przepadam, a sam zapach przyprawia mnie o odruch kota pozbywającego się bezoaru.
Pomimo tego, że nie zawiera zbyt wielu witamin i składników mineralnych, składa się w ponad 90% z wody, przez co działa moczopędnie, dbając o układ moczowy. Przyspiesza spalanie materii, obniża ciśnienie krwi, a zawarte w nim przeciwutleniacze, opóźniają procesy starzenia się organizmu.
Świetnie chłodzi w gorące dni, i daje w czapę nasączony wódką ;)
Dodaj napis |
Wniosek:
Nie idźcie na studia, nie oglądajcie filmów, albo nie jedzcie chipsów ;)
Kalarepę surową wcinasz? Nie mogę się do niej przekonać, a kształt i konsystencja idealne na przekąskę.
OdpowiedzUsuńMi podpasowała totalnie surowa. Z jogurtem naturalnym czy tzatzykami też nie jest zła ;)
UsuńKalarepka rulez, chociaż mi się nigdy nie chce jej obierać. :D A co do podżerania podczas nauki, to ja potrafiłam wciągnąć na raz kilo marcepanowych cukierków i nie, nie chciało mi się rzygać. Dobrze, że studia już dawno za mną, bo bym się chyba kulała.
OdpowiedzUsuń