Uwaga na nieparlamentarne słownictwo.
Moja subiektywna lista została stworzona na podstawie własnego (marnego?) doświadczenia, po kilometrach rozczarowań, zaskoczeń i nie-wiem-co-mam-myśleń.
Pierwsze z tych kłamstw i kłamstewek, dotyczą odległości:
1. Już niedaleko/z 10 minut
Jak niedaleko, jak daleko? Być może moje pojęcie odległości różni się od tego ogólnie przyjętego przez społeczeństwo. A może tym co idą w dół zakrzywia się czasoprzestrzeń, wszak schodzącemu, dziwnym trafem zawsze jest bliżej ;)
2. Jeszcze ze 2 zakręty
A potem jeszcze dwa... i kolejne dwa... i jeszcze... aż do za*ebania.
3. Już jesteście prawie na miejscu
Ależ oczywiście. Ze szczególnym naciskiem na prawie. Ktoś zmierzył ile to jest to "prawie"?
Kolejne górskie kłamstwo jest typowo pogodowe:
4. Trochę "pizga" na górze
"Trochę" jest mało powiedziane. Najczęściej łeb urywa przy samym odwłoku, w najlepszym przypadku jeszcze napada do środka.
"Kłamstewka" dotyczące samej trasy i jej jakości (czy też jej braku)
5. Nie jest strasznie trudno
No pewnie, pod warunkiem, że ktoś ma nogi do samej ziemi, a rękami może podrapać się po piętach. Stojąc. Zwykły, wymiarowy człowiek w takich momentach najczęściej ma krótki problem. Albo podsadzacza w postaci męża, chłopaka, lub innego nieszczęśnika, który znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. O obsuwających się spod nóg kamieniach nie warto wspominać. Tym bardziej o zatorach ludzkich, które są bardziej upierdliwe, niż wszystko co wyżej razem wzięte.
6. Dobrze/szybko się schodzi
Pewnie, na sankach i zimą.
7. Tą stroną jest łatwiej
Może. Nie dla mnie.
8. Nie ma dużo ludzi na szczycie
Szkoda tylko, że:
a) ów szczyt jest mało pojemny.
b) pozostali się teleportowali.
A Wy? Ściemniacie? ;)
Nie ściemniam. Należę do osób zawracających ludzi, a co z tym ludzie robią, to już ich sprawa. Jak widzę kogoś, kto ledwo zipie i nie za bardzo wie, gdzie iść, to mu towarzyszę.
OdpowiedzUsuńPS. Zaproszenia ślubne nie działają :(
Pewnie, i tak większość ma w poważaniu ostrzeżenia. Wszak ja życzyłabym sobie sprawny przepływ informacji ;)
UsuńZaproszenia nie muszą działaś - muszę odpiąć ten niewypał. :P
1 i 3 - o taaaak, największe kłamstwa z jakimi można się spotkać w górach. Na chwilę dodają sił i motywacji, a potem przychodzi wściekłość i rozczarowanie ;)
OdpowiedzUsuń... i masa niecenzuralnych słów pod nosem ;)
UsuńOsobiście nie ściemniam. Jak mnie ktoś o coś pyta, to raczej wyciągam mapę, pokazuję paluchem, gdzie jesteśmy i ile jeszcze mu zostało. Zdarzało mi się sugerować zawrócenie ledwo-zipaczą, ale póki co jeszcze nikt mnie nie posłuchał, za to ja się nasłuchałam od nich kilku nieparlamentaryzmów. 1, 2 i 3 przeżywałam najbardziej w Gorcach jak pełzliśmy na Turbacz. Trasa miła, łatwa, przyjemna i niezbyt długa wg mapy. Ale, że pogoda była do kitu, to się dodatkowo dłużyło i szliśmy, szliśmy, szliśmy, "a miało to być gdzieś pod Warszawą". :D
OdpowiedzUsuń