Zbliżający się weekend majowy i odkopany stary numer kwartalnika "Tatry", natchnęły mnie do zastanowienia się nad osobą turysty, wszak lada moment zacznie się najazd na góry i doliny.
A chodzi dokładnie o artykuł
"Analiza niepoprawna politycznie" z numeru 3 (33). Mam wrażenie, że autor artykułu spisał i ubrał ładnie moje myśli w zdania, więc będę się nim (artykułem, nie autorem) mocno posiłkować (albo przepiszę słowo w słowo) bądź dodam od siebie ewentualny komentarz. O!
Tematem przewodnim owego numeru jest marsz (turystyczny) na Tatry.
|
Zejście ze Świnicy w stronę Zawratu |
a więc uwaga.
Jak powszechnie wiadomo, najwięcej w Tatrach jest... może z wyjątkiem skał i kamieni - turystów. Ale nie byle jakich!
Górale, bez względu na cel najazdu turystów na góry, każdego, dla uproszczenia, nazywają ceprami. Nie da się ukryć, że określenie to lekko bodzie we mnie osobiście, ale co zrobić, skoro od Tatr dzieli mnie 400km niewybudowanych autostrad.
Ceprzy Turyści według autora artykułu, stanowią najliczniejszą i zarazem najbardziej zróżnicowaną grupę ludzi odwiedzających Tatry. Turystą jest pani w japonkach pod Giewontem, facet z bebechem pijący piwo w którymś ze schronisk, grupa młodych ludzi dzwoniąca metalowym kubkiem przyczepionym do plecaków, rodzinka 2+1/2+2/2+8 oblegająca wodopój, wszyscy Ci, którzy zdecydowali się wychylić poza linię kas TPN, bo w knajpie nie było miejsca. Po co poszli w góry - na pewno kierują nimi różne motywacje - bo w końcu w góry przyjechali, by puścić fotkę
szfagierowi z jakiegoś szczytu, bo stara kazała. Najgorsze jest to, że wielu z nich, tak na prawdę
nie ma zielonego pojęcia po co tam przyjechało i gdzie ma iść, przykład: pan stojący pod drogowskazem na Kozi Wierch w D5SP pytający się, czy tą drogą dojdzie na Zawrat. Dojdzie. Kiedyś i pod prąd. Blade pojęcie o tym, gdzie się znajdują, jak należy się zachować, a plastik w krzakach nie ulegnie bio-rozkładowi. Taki turysta często też narusza przestrzeń osobistą moją, innego turysty i wszelkiej zwierzyny (patrz Mietek, niedźwiedź!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!)
Jest jednak ktoś, kto się cieszy z najazdu turystów. Właściciele schronisk i knajp. I dorożkarze I taksówkarze. I właściciele stoisk z pamiątkami. I kierownicy sklepów. I sprzedawcy piwa.
Szczęśliwie - im wyżej, tym mniej takich osobników, a w przyszłym roku oblegać będzie nadmorski kurort.
ALE jeśli taki turysta wpadnie po uszy oczarowany Tatrami staje się
prawdziwym turystą. Szkopuł w tym, aby nim się stać, niezbędne jest przejście etapu
turysty-cepra.
"Prawdziwi turyści to grupa znacznie mniej liczna. Są to ludzie naprawdę kochający góry, a Tatry w szczególności [to ja!
]. (...) Mają ogromną wiedzę i są odpowiednio wyekwipowani [to w sumie, nieskromnie dodając też ja!
]. I tak naprawdę, w głębi duszy, każdy z nich marzy: puste Tatry, a w nich ja! [!!!!
].
|
Ornak. Puste Tatry, a w nich ja |
I ze złością patrzy na turystów, którzy przeszkadzają, są wszędzie i odbierają intymność tatrzańskim chwilom. Z naganą i wyższością patrzą na ich sandały i szpilki, reklamówki i foliowe płaszcze, na wózki dziecięce wleczone po kamieniach, na kapelusze góralskie na głowach i puszki z piwem w rękach. (...) Bo tak naprawdę prawdziwemu turyście bardzo trudno przyjąć do wiadomości fakt, że Tatry są dla wszystkich."
Padają propozycje limitowania wejść w Tatry, zaporowej cenie biletów, by odstraszyć tych, którzy chodzić po górach nie muszą, testach na inteligencję przy wejściu na teren TPN i obowiązkowym ubezpieczeniu.
"Prawdziwi turyści , jeśli chcą zaznać w górach spokoju, muszą być przewidujący i przebiegli [tak jest!
], planować trasy wycieczek tak. by omijała miejsca najtłumniej uczęszczanych przez turystów pory dnia, gdy turyści zajmują się czymś innym niż turystyka, [tak robię!
] a także pory roku, gdy w Tatrach robi się spokojniej.[a tak nie mogę z racji zawodu
].
|
na Kościelcu |
Według autorki, "odmianą"
prawdziwego turysty jest tak zwany
pozaszlakowiec. I w tym miejscu należałoby się zastanowić czy wypada traktować pozaszlakowca, jako człowieka aroganckiego, który chodząc swoimi szlakami próbuje udowodnić jakim jest hardkorem lub innym tym typkiem, który robi wszystko na opak, żeby nie być jak ta szara masa, a za cholerę nie przypomnę sobie ja to to się nazywa, czy może jednak jako egzemplarz, który zna, kocha góry, nie śmieci i niczego nikomu nie ujmie, jeśli przejdzie się poza ścieżką.
Na podstawie tekstu Beaty Słamy Tatry TPN 3 (33)
|
Rysy |
Drażliwy temat. Nie widzę potrzeby, aby dzieciak idący na wycieczkę do Doliny Pięciu Stawów kupował buty za kilkaset złotych. Każdy z nas od czegoś zaczynał, na przykład od wypadów rodzinnych 2+1/2+2/2+8 przy wodopoju.
OdpowiedzUsuńDlatego też potrzeba wyekwipowania dzieciarni przy wodopojach w kilka kopii W. Jagiełły została zupełnie pominięta.
UsuńEdukować trzeba. Ludzie widzą tłum pod Zawratem, to idą, nieraz z dzieciakami. Idzie burza, to biegną w górę, żeby zdążyć przed deszczem przejść trasę. Jesteśmy częścią tego tłumu ze zdjęć, więc o nas też się pisze jako o deptaczach. Wiedzy na pierwszy rzut oka nie widać.
UsuńŚwietny wpis o turystyce wysokogórskiej! To wspaniale, że dzielisz się swoimi doświadczeniami i wskazówkami. Uwielbiam góry, ale przyznam, że nie miałam jeszcze okazji spróbować swoich sił w wysokogórskich wędrówkach. Twoje porady dotyczące przygotowania się do takich wypraw są bardzo przydatne, zwłaszcza dla początkujących. Czy masz jakieś ulubione trasy, które mogłabyś polecić? Dziękuję za inspirację – mam nadzieję, że wkrótce będę mogła zdobyć jakieś szczyty! 🏔️✨
OdpowiedzUsuń