Po raz trzeci zabieram się do napisania tego posta.
Na Kościelcu byłam trzy razy.
W dwóch przypadkach na trzy, Kościelec uraczył mnie widokiem na chmurę (pomimo, że po drodze pogoda była cycuś glancuś)
W jednym przypadku (tym pierwszym) - jako że był to mój pierwszy "trudniejszy" szlak, zmęczona byłam tak bardzo, że zdjęcia zrobiłam jakie zrobiłam.
O Kościelcu
Sam Kościelec ma bodajże dwa miejsca, które mogą sprawić problemy krótkonożnym bądź słaboręcznym. Pierwsze z nich - wąski i wysoki na 2 czy 3 metry kominek, "trudny", bo pionowy i wiecznie mokry, "trudny" pod względem technicznym, bo o ile ktoś nie ma obaw przed lufą po prawej stronie, to może mieć problemy z dobrym złapaniem się skały przy schodzeniu (trzeba się nieco od niej odchylić). A jeśli zwisa mu jedno i drugie, nie będzie mieć problemów żadnych.
Drugą "trudnością" jest ściana przed samym szczytem. Początkowo trzeba wdrapać się po prawie pionowych stopniach, by stanąć pod/ przed około dwumetrową ścianą z kilkoma miejscami na oparcie.
Za pierwszym razem (gdzie miałam jako takie widoki) wcale nie miałam zamiaru podchodzić pod szczyt (stałam całe te 2 mery niżej) czekając aż Pan jeszcze-wtedy-nieMąż zrobi kilka zdjęć i zejdzie. Jednak z powodu tego, że należę do istot raczej upartych, pomyślałam "a co tam!" i wczołgałam się na sam szczyt, oznajmiając radośnie wszem i wobec, że jeszcze-wtedy-nieMąż będzie dzwonił po TOPRowców, bo widzę szans na zejście w jednym kawałku nie widzę.
Na to pan wspinający się po chyba zachodniej ścianie Kościelca, jeszcze radośniej oznajmił, że skoro weszłam sama, to i sama zejdę, wypinając miejsce, gdzie kobieta ma biust z naszywką "TOPR".
Droga na Kościelec
Drogi na Kościelec są dwie. A ściślej rzecz ujmując, można wybrać jeden z dwóch wariantów prowadzących tak czy inaczej ze Schroniska Murowaniec w Dolinie Gąsienicowej, choć oba łączą się na Przełęczy Karb, prowadząc już czarnym szlakiem na szczyt Kościelca.
Pierwszym wariantem jest szlak czarny prowadzący przez Zieloną Dolinę Gąsienicową, którym odbijamy przy Czerwonych Stawkach na Karb - znaki niebieskie.
Drugim - znaki niebieskie przez Czarną Dolinę Gąsienicową, przechodzą w czarne przy samym Stawie Gąsienicowym.
Współczuję daltonistom :D
Polecam wchodzenie jedną drogą, a zejście drugą - tak dla urozmaicenia.
Sama za każdym razem wybierałam wariant drugi. Droga od Czarnego Stawu jest bardziej stroma, więc wchodząc mam jeszcze siłę, a schodząc na stronę zachodnią droga prowadzi elegancko ułożonym chodniczkiem wręcz po płaskim.
Co ciekawe (przynajmniej dla mnie :P ) za każdym razem, jak wchodziłam na Kościelec, moje odczucia co do tej góry były zupełnie inne - za pierwszym razem - koszmarek, być może wyolbrzymiony przez moją zdolność do panikowania.
Za drugim razem, gdy Pan Mąż stwierdził, że nie chce mu się dalej iść i poczeka na mnie na Karbie, szczerze zdziwiłam się, gdy weszłam na szczyt nie zauważając żadnych trudności po drodze.
I ostatnim razem - w minione wakacje, o ile pierwszy kominek nie sprawił mi kłopotu, pod szczytem miałam problem jak nigdy - ale zwalam to na karb zmęczenia materiału i górowstrętu, który cały czas mnie ogarnia.
Panorama z Kościelca
Widok z Kościelca... może był by i ładny, niestety góry zasłaniają ;)
A tak całkiem serio - panorama na Tatry Wysokie jest dosyć ograniczona przez główną grań Orlej Perci. Z jego szczytu można zobaczyć otoczenie Doliny Gąsienicowej, a legendy głoszą, że i wszystkie Stawy Gąsienicowe. Rzecz jasna o ile chmury nie zasłaniają widoku.
Zadni Kościelec
Na Zadni Kościelec nie prowadzi żaden znakowany szlak turystyczny
Z chmurami, czy bez i tak piknie :)
OdpowiedzUsuńRaczej pokusiłabym się o stwierdzenie: "Z chmurami czy bez, i tak pod górę" ;)
Usuń