31 paź 2017

Post o nie-marnowaniu

Od jakiegoś czasu zaczęłam interesować się tematyką zero waste. W ogromnym skrócie zero waste jest filozofią dążącą do zminimalizowania, a najlepiej do wyeliminowania w całości ilości odpadów, które produkuje się na co dzień. Początkowo zafascynowałam się tym nurtem, jednak po dołączeniu do kilku facebookowych grup mój zapał minął.
Dlaczego?
Głównie z powodu samych zerowaste'owców - każdy przejaw niesubordynacji (patrz - przykładowo zakupienie popcornu w folijce zy butelkowanej wody) traktowany był jako zbrodnia największa. A może tylko ja jestem przewrażliwiona...?
Czy z tego powodu (że kupuję popcorn w folijce) jestem beznadziejna i nie dbam o środowisko? No raczej nie. Myślę, że staram zwracać uwagę na rodzaj opakowania produktów bardziej niż przeciętny Kowalski.
Sama staram się również ograniczyć ilość kupowanych ubrań - i tu mi całkiem wychodzi. Od czasu napisania postu o slow fashion zakupiłam nie więcej niż 10 sztuk odzieży (nie licząc skarpet i majtek), a od publikacji tego posta, minęło już ponad półtora roku. (Torebki się nie liczą - i tu przyznaję się bez bicia - kupiłam dwie, ale porządne, skórzane, które mam nadzieję, posłużą mi przez dłuższy czas).
Ale i tu pojawia się dylemat - co jest bardziej ekologiczne: kupowanie torebek wykonanych z tworzyw sztucznych, które rozkładają się przez długi czas, do których wyprodukowania potrzebne są niezliczone ilości wody, a same niszczą się w bardzo szybkim tempie (przynajmniej przy moim użytkowaniu i noszeniu miliona papierów) czy torba wykonana z naturalnej skóry, która jest "produktem" ubocznym uboju zwierząt na mięso. Myślę, że jest to dobry temat na zupełnie oddzielny post.

Dlatego wydaje mi się, że o wiele bliższa jest mi filozofia waste less - śmieć mniej. Bo każde działanie dążące do zminimalizowania produkowanych odpadów w dzisiejszym świcie jest na wagę złota. W jaki sposób się spełniam? Pozwoliłam sobie pogrupować pomysły w pewne kategorie:

Tworzywa sztuczne, produkty chemiczne i opakowania:

  • Ograniczyłam używanie kosmetyków. Nigdy nie używałam ich wiele (np. podkłady), ale naprawdę nie potrzebuję 3 kremów, 4 płynów do kąpieli i 2 tuszy do rzęs. Skończę jeden - zacznę drugi.
  • Soda oczyszczona sprawdza się świetnie jako środek czyszczący.
  • Używam detergentów do prania wyłącznie w takiej ilości, jaka jest potrzebna. Ubrania naprawdę nie są tak brudne aby wsypywać do pralki 1,5 porcji proszku.

Jedzenie

  • Staram się nie kupować jedzenia "na zapas". 
  • A z resztek (włoszczyzny z zupy) przygotowuję oddzielne "dania"
  • Ograniczyłam spożycie mięsa - ku częściowemu niezadowoleniu męża na rzecz roślin strączkowych.
  • Jeśli czegoś nie zjem - zamrażam na później. Ważne jest zużywanie a nie magazynowanie.
  • Nie kupuję ryżu czy kasz pakowanych w oddzielne "folijki".

Transport 

  • Jako żem jest stworzenie ciepłolubne, od wiosny aż do jesieni staram się mniejsze odległości (do ok. 10km) pokonywać na rowerze.
  • Jeśli korzystam z samochodu staram się zabierać pasażerów.
  • Idę na piechotę, jeśli do przejścia mam niewielką odległość.

Przedmioty codziennego użytku:

  • W miarę możliwości staram się naprawiać - o ile koszt naprawy nie przekroczy znacznie kosztów zakupu nowego urządzenia.
  • Unikam zakupów z cudów czy "dla rozrywki".
  • W pierwszej kolejności odwiedzam ciucholand, a nie znaną sieciówkę.
  • W przypadku elektroniki - najpierw zaglądam do outletu ze sprzętem powystawowym zanim kupię nowy sprzęt. Często jest nieużywany i zawsze pełnosprawny.
  • Płyty CD, gry itp, pożyczam od znajomych, jeśli mam taką możliwość.

Mniej śmieci:

  • Kompostownik, to będzie pierwsza rzecz w którą się zaopatrzę gdy tylko wyprowadzę się z bloku
  • W supermarkecie nie biorę darmowym folijek na warzywa, a cenę naklejam na warzywko lub inny produkt. (Nawet Pan Mąż to kultywuje).
  • Wodę kupuję w największych butelkach, by uniknąć wyrzucania tych półlitrowych.
  • Staram się kupować jedno większe opakowanie (zbiorcze) niż kilka mniejszych.
  • To, co jest w dobrym stanie, ale niepotrzebne - oddaję komuś, komu może się to przydać.
  • Nie kupuję nowej rzeczy, dopóki stara nie zużyje się kompletnie.
  • Używam toreb ekologicznych.

Woda:

  • Samochód myjemy ręcznie, nie korzystamy z myjni.
  • Żaden kran mi nie kapie.
  • Biorę prysznic zamiast długiej kąpieli.
  • Zaopatrzyłam się w małą zmywarkę, która rzeczywiście zużywa mniej wody niż zmywanie ręczne. A tworzenie własnych tabletek do zmywarki może być fajną zabawą jeśli ktoś lubi formowanie kuleczek :)
  • Ubrania piorę po dwóch dniach noszenia, a nie jednym - umówmy się, kiedy nie ma upałów, a człowiek się nie poci, nie ma potrzeby prania praktycznie czystych ciuchów.
  • Piorę "pełną" pralkę. Nigdy na pół wsadu - moja pralka niestety nie ma możliwości automatycznego doboru ilości wody do wagi prania.
  • W toalecie mam spłuczkę z funkcją "stop", którą używam kiedy nie potrzebuję wylać całego zbiornika.

Papier:

  • Piszę na odwrocie niezapisanych kartek.
  • Pożyczam książki od znajomych lub z biblioteki. Przerzuciłam się również na czytnik e-booków.
  • Nie kupuję czasopism, a szczególnie tych uznawanych za "babskie" - większość informacji znajduję w Internecie. I tak, moim zdaniem, one wszystkim piszą o jednym.
  • Próbowałam ograniczyć ilość ulotek dostarczanych do mojej skrzynki pocztowej, poprzez naklejenie krótkiej informacji... jednak ktoś uprzejmy notorycznie ją odrywał....

Elektryczność:

  • Nie zapalam pełnego światła, jeśli tego nie potrzebuję.
  • Zmieniłam wszystkie żarówki na LED-owe (oczywiście po tym jak się zużyły ;) )
  • Wyjmuję wtyczki urządzeń z kontaktów, jeśli ich nie używam.
  • Gdy wyjeżdżam z domu na kilka dni - wyłączam bezpieczniki. (Mam oddzielny wyłącznik do kuchni aby nie rozmrozić lodówki)

Ubrania i inne tekstylia:

  • Stare koce czy ręczniki - oddaję na przykład do schroniska - tam zawsze jest na nie popyt.
  • Nienoszone ubrania oddaję znajomym, ewentualnie wrzucam do kontenerów z używaną odzieżą. Tak, wierzę w to, że trafiają tam, gdzie trafić mają.
  • Naprawiam niewielkie uszkodzenia na przykład poprzez naklejenie naszywki na dziurę.
Ja swoją listę będę cały czas aktualizować. A sama jestem ciekawa Waszych pomysłów na ograniczenie śmiecenia.

Ruda Wredna

2 komentarze:

  1. W moim domu produkuje się bardzo mało śmieci. Kupuję napoje jedynie w opakowaniaach zwrotnych. Butelki plastikowe, które z jakiś powodów się w domu znalazły otrzymują drugie życie- robię w nich domowe lemoniady. Butelki szklane zdobię i służą mi jako pojemniki na domowe wino lub wazoniki. Żywność kupuję w dużych opakowaniach i mrożę (mieszkam daleko od najbliższego sklepu, zakupy robię raz na tydzień lub rzadziej), ubrania noszę do zdarcia ( łatam, przeszywam, tworzę patchworki), książki pożyczam, korzystam z ebooków. Wszystkie faktury przychodzą mailowo. Staram się nie korzystać z żywności przetworzonej fabarycznie (wyjątek stanowi czekolada) kupuję świeże mięso (mąż nie uznaje kupnych wędlin), warzywa. Piekę domowy chleb i robię przetwory. Do podlewania roślin w ogrodzie używam deszczówki. Oczywiście wszystkie żarówki mam ledowe. Nie ma mowy, by kapał mi kran czy świeciła zbędna żarówka. Rowerem pokonuję całkiem spore dystanse (powyżej 200 km), zatem tym środkiem transportu poruszam się najczęściej i całorocznie.Życie eko jest świetne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za ten komentarz, nie wiesz jak bardzo mi się on podoba! Zupełnie zapomniałam o domowych przetworach - sama nie pamiętam kiedy ostatnio kupowałam jakiś dżem. Staram się również piec własny chleb - ale to z powodów nie tylko ekologicznych, ale w sklepie dawno nie dostałam dobrego pieczywa...
      Pozdrawiam! :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

staty