Jeżdżę na rowerze. Ba, nawet sporo.
Mam też do czynienia z rowerzystami w różnym wieku, choć część z nich ma nie więcej niż 13 lat.
Również z racji zawodu chcąc-nie chcąc, muszę mieć jakieś pojęcie o przepisach (co nie oznacza, że się ze wszystkimi zgadzam).
Nawet powiem więcej - przyznaję się bez bicia, że sama nie jestem w 100% kryształowa, jeśli chodzi o przestrzeganie przepisów i jeśli zdarzy mi się jakiś złamać, przynajmniej wiem, co robię źle, choć na dobrą sprawę, to żadne usprawiedliwienie.
Ale są pewne
Dzisiejsza przejażdżka zmotywowała mnie do przedstawienia subiektywnego przeglądu tego, co wkurza mnie w rowerzystach.
4 rzeczy, które wkurzają mnie w rowerzystach.
1. Pan i władca ścieżki.
Może też być panią. Jedzie taki jeden (rowerzysta) obok drugiego i nie myśli aby zjechać choćby o pół metra. Pół biedy, jeśli jest w miarę szeroko, jakoś sobie dam radę, ale często się zdarza, że nie zjeżdża w ogóle, a mi pozostaje tylko trawnik/ulica/ściana... albo wzięcie roweru na plecy i powrót do domu.
2. Oglądanie się za siebie jest dla mięczaków.
Zachowanie szczególnie uciążliwe przy wyprzedzaniu, gdzie taki delikwent nagle postanowi zjechać na lewo, i potem ździwko że jednak ktoś może jechać za nim, a nawet wyprzedzać. Spojrzenie w lewo przez ramię naprawdę nie boli. Brak - może i owszem.
3. Przejeżdżanie na czerwonym świetle.
Odkąd zaczęłam jeździć bardziej regularnie na rowerze, przestałam się dziwić czemu jest tyle potrąceń rowerzystów na przejściach/przejazdach. Autentycznie czasami czuję się jak jakiś wyrzutek, bo bywam jedyną (!) osobą spośród zarówno pieszych, jak i rowerzystów, która czeka aż zapali się zielone.
I nie chodzi mi o to, że rowerzysty nie powinno w ogóle być na przejściu, bo to temat rzeka, i moim zdaniem w granicach rozsądku powinno być dopuszczalne. Tylko o rozsądek trudno.
4. Jeżdżenie ze słuchawkami na uszach.
I tu już nie chodzi o bezpieczeństwo takiego osobnika, a o zwykłą frustrację na skutek tego, że ów delikwent nie jest w stanie usłyszeć gromkiego "przepraszam"/"uwaga". W sumie, to nic nie słyszy.
Jako że wylałam swoją złość i frustrację idę się przejść na jakąś dobrą kawę.
A Was wnerwia coś szczególnie? :)
R.W.
Popieram! Jestem rowerzystką i takie zachowania też mnie wkurzają, dodałabym jeszcze facetów jeżdżących góralami po chodniku zamiast drogą.
OdpowiedzUsuńUff.. miło mi, że nie jestem osamotniona w moich przekonaniach :)
OdpowiedzUsuńSłuchawki na uszach! Jezu, nie wiem, jak można, przecież to dla własnego bezpieczeństwa!
OdpowiedzUsuńI można dzwonić, przepraszać, krzyczeć - nie usłyszy, nie zjedzie. Ych! :)
A jak w końcu usłyszy, to "ździwko". ;]
Usuń