18 sie 2014

Co było, o czym będzie, czyli post o niczym

Wszystko co dobre, szybko się kończy, tym bardziej jeśli chodzi o urlop.
Ostatnie dwa tygodnie spędziłam na kolekcjonowaniu tatrzańskich szczytów i grani, których zabrakło mi w mojej "kolekcji". A konkretniej, to chodzi o półtoragodzinny odcinek Orlej Perci (Kozia Przełęcz-Kozi Wierch), który zrobiliśmy już dzień po przyjeździe. Ale o tym później.
Lubego przeciągnęłam jeszcze przez Buczynowe Turnie, ponieważ w zeszłym roku zaniemógł podczas wyjazdu i skazana byłam na samotne deptanie po szlakach. (ta, samotne, w Tatrach, w szczycie sezonu)

Podsumowując: w ciągu dwóch tygodni zrobiliśmy:
Kozia-Kozi
Kościelec
Spacer od oscypków na Rusinowej, omijając Gęsią Szyję przez Waksmundzką Rówień, Dolinę Olczyską po Kuźnice (tak mniej więcej)
niezaplanowaną kąpiel w potoku
Krywań (najbardziej znienawidzoną górę przez Lubego ;) )
podejście pod Skrajny Granat w strugach deszczu
wizytę w szpitalu zakopiańskim im. dra Chałubińskiego (tak, TYM szpitalu)
orkę (nie orgię) na odcinku Skrajny - Krzyżne
miliony wizyt na Krupówkach - nie dalej niż do lodziarni Żarneckich
Większość wyjść odbywała się w chmurze, albo w deszczu. Albo w jednym i drugim.
Uratowaliśmy 3 ludzkie istnienia.
Zostaliśmy wyobserwowani przez kozicę.
Resztę dni lało.

Po bodajże 8 latach, wizytach w okolicach Zakopanego średnio 2 razy w roku, mogę skromnie powiedzieć, że (jeeezu, w życiu nie myślałam, że przyznam się do tego publicznie) mam dosyć gór,  przyszłym roku jadę nad morze. Największą radochę z wyjazdu miał Kotełł, jego radość z powodu codziennych wypadów pod porzeczki nie miała granic.
Oby mi przeszło.

Ze względu na to, że wszelakie wypady poza miasto z moim udziałem są bardzo intensywne, obija się to na wyglądzie moich stópek, dlatego postanowiłam wypróbować skarpetki złuszczające  o których głośno i intensywnie było przed wakacjami* (może im uda się ogarnąć tą masakrę na stopach). Pochwalę się efektami, a co!
Teraz szukam czegoś na poobijane kolana jak u pięciolatki.

* tak, wiem, mam zapłon.

4 komentarze:

  1. Bardzo owocny wypad :) A może z górami da się pogodzić, może jakaś Chorwacja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zobaczymy, w sumie do przyszłego roku trochę czasu zostało...

      Usuń
  2. Eeee, nie wierzę, że masz dosyć gór. Jak nic, to chwilowe i spowodowane nadmiernym zamoknięciem. A za dwa tygodnie w górkach dałabym się pokroić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, nas w tym roku dobiła pogoda (a raczej jej brak) i wczesne wstawanie na urlopie.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

staty