Przydługi wstęp:
Sezon się zbliża wielkimi krokami.
Na jego cześć trzy razy radosne hip-hip, hura.
A po czym poznaję?
Niee... nie po tym, że o 17 jest względnie widno.
Nie po tym, że gdy zajwaniam do fabryki, to ćwierkają ptaki. Lub białe myszy.
Również nie po tym, że w fabryce zaczyna się coroczne s*anie związane z
a) egzaminami
b) organizacją festynów
c) tudzież innych wycieczek
d) porządkowaniem papierologii
e) nadganianiem materiału
f) i innymi pierdołami, na ogarnięcie których, w ciągu pozostałych 7 miesięcy nikt nie miał czasu.
ale właśnie po tym, że zaczyna mnie skręcać, a niedosyt obcowania z mchami i skalnymi porostami wywołany zimą, rzuca mną o mapę, każąc planować, planować, i jeszcze raz planować. Ku "uciesze" jużzacałkiemniedługo pana męża.
jeszcze trochę wstępu i sedno:
Jako żem człowiek, który nie może przełamać swoich burżujskich wymagań dotyczących potrzeby posiadania przypokojalnego przybytku prysznicem (5xp) zwanym, pomimo spędzania znacznej części dnia ponad pewnym poziomem, czasem musi też zjeść, udając się do knajp i knajpeczek, bo pizza dnia piątego, odgrzana w piekarniku nie jest tym, co normalny żołądek będzie tolerował. Więc planowanie przeplata się również ze wspominkami dotyczących mniej lub bardziej trafnego wyboru miejsc popasu.
Będąc również człowiekiem średnio-obeznanym w mapie knajp miasta Zakopane udało mi się trafić tam, gdzie jak i mój żołądek, Luby i jego portfel, trafić nie powinien:
Restauracja Watra Zakopane.
Pierwszy raz miałam nie-przyjemność udać się do Watry wraz z koleżanką, jeszcze uczennicą LO będąc. Czyli jakieś 174 lata temu.
Jedzenie nawet dobre, całkiem duże porcje, ceny podobne do porcji, ale raz na jakiś czas, nikogo nie zabiło.
Pomijając granie na czekanie w godzinach wieczornych w wykonaniu kapeli góralskiej, całkiem spoko, dlatego też przynajmniej raz w roku - już z Lubym kusiliśmy się na pierogi.
Kusiliśmy się do czasu, gdy nie okazało się, że ceny rosną odwrotnie proporcjonalnie do ilości i jakości owych pierogów. Pierogi zaczęły pływać w dziwnym wodno-oleistym płynie, skurczyły się znacznie, a ich ilość z bodajże 13 spadła do 9. Być może zaczęto uważać, że 9 jest mniej pechowa od 13.
O obsłudze się nie wypowiem, bo nie wiem czy takowa w ogóle tam funkcjonuje. Starcie face-to-face miało miejsce, gdy przyniosła zamówione po 20 minutach stania w kolejce jedzenie, rachunek i oczekiwała z wielkim fochem na napiwek za... no właśnie, chyba tylko za to że była.
podsumowując:
jedzenie - zależy co się trafi, pierogi niedobre,
ceny - z kosmosu
obsługa - to tam w ogóle taka jest?
wystrój - jak setki innych knajp mających przyciągnąć turystę.
Yyyy.... Coś, czego nazwy nawet nie chcę pamiętać
Zabłądziliśmy tam przypadkiem, z braku miejsc gdzie indziej.
Przybytek ten znajduje się na Drodze do Olczy, idąc dosyć sopory kawałek w dół, po lewej stronie, na rogu. Drewniany budynek z bramą i jebutnym szyldem. Coś chyba z furmanem związane, albo jakimś imieniem. Wyparłam ze świadomości.
Zachęcił domową pizzą i plackiem po zbójnicku.
Jak "domowo" to chyba musiało być dobrze.
Nie było.
Skusiłam się na ów placek po zbójnicku.
Co dostałam?
2 (dwa) małe placki ziemniaczane z kilkoma kawałkami gulaszu z kostki, kawałkiem sera i polanym keczupem. Tortex z Biedronki.
A to wszystko za 24zł.
Kiedy dostaliśmy jedzenie, myślałam, że to żart.
To było najgorzej wydane 24zł w życiu. Ile za to można by było przepić.
jedzenie - poniżej krytyki
cena - poniżej krytyki
obsługa - samoobsługa
wystrój - przydrożne coś z elementami dzików na ścianach
Trzeci hicior to
Któryś z Góralburgerów.
Mając na uwadze, że to fast-food, brak mięsa w kebabci tym bardziej tego nie usprawiedliwia. Dziwnym trafem po owym "posiłku" wieczór upłynął mi... dosłownie.
Jeśli lokal wśród dzików na ścianach to bar Jodełka, to jadłam tam najpyszniejszy placek po zbójnicku na świecie.
OdpowiedzUsuńNieeee.... to było kawałek za Jodełką. W Jodełce nie było miejsc.
UsuńFuuuu...Góralburgera jadłam raz,pierwszy i ostatni,2godziny wyjęte z życiorysu,myślałam że wypluję wszystkie wnętrzności a zgagę miałam jeszcze przez tydzień ;////
OdpowiedzUsuńkokosowa-nutella.blogspot.com