2 sie 2016

7 sposobów na uwolnienie przestrzeni wokół siebie

Mam niewielkie mieszkanie. Niestety wiąże się to z tym, że bałagan jest widoczny, już gdy tylko jedna czy dwie (maksymalnie piętnaście) rzeczy nie trafią na swoje miejsce, a że jestem rasową bałaganiarą, możecie sobie wyobrazić, że przestrzeń wokół mnie czasami wygląda jak po przejściu huraganu.
Mniej-więcej od momentu, który opisywałam w poście na temat slow fasion, niektóre ogólne elementy tej filozofii przeniosłam nie tylko na grunt zakupów ubraniowych, ale zakupów w ogóle.

Czy kiedykolwiek zastanawiałaś/łeś się skąd u Ciebie 5 rodzajów szamponów i co najmniej tyle samo płynów do kąpieli? I dlaczego nie możesz zamknąć szuflady w której trzymasz reklamówki? I czy koniecznie potrzebujesz kolejnej patelni z Biedronki za całe 24.99?
slow life, przestrzeń, minimalizm

Poniżej ułożyłam własną listę 7 rzeczy, bez których spokojnie mogę się obejść (a przynajmniej skutecznie ograniczyć ich ilość), a przez to uwolnić przestrzeń nie tylko wokół siebie, ale i w głowie (wierzcie lub nie, to naprawdę działa na psyche).


1. Reklamówki jednorazowe i inne

Wychodząc ze sklepów miałam w zwyczaju zabierać rozdawane reklamówki z przekonaniem, że wykorzystam je jako worki na śmieci. Założenie niby słuszne, ale... no właśnie: skąd w takim razie wszelkiego rodzaju siatki poupychane w szufladach? Jeśli do tej pory miałeś/aś podobne założenie, to wierz mi, jeśli reklamówki wysypują Ci się ze wszystkich kątów - wyrzuć je. Jeśli do tej pory nie zostały zużyte, raczej już tego nie zrobisz, a siatki będą się rozmnażać, rozmnażać, rozmnażać....

2. Szampony i płyny do kąpieli

Na tym polu walka jest najbardziej zacięta, ale sukcesywnie zużywam wszystkie napoczęte szampony (a miałam ich pięć). Ostały się dwa, z czego jeden nie dotrwa do końca miesiąca. Mniej buteleczek - więcej miejsca w łazience. Ta sama zasada tyczy się płynów do kąpieli, balsamów i kremów.

3. Książki (!)

Pomimo tego, że bardzo lubię czytać (i zapach nowych książek), to nie wyobrażałam sobie życia z czytnikiem e-booków. Jak można nie przerzucać stron? Jak można nie dotykać papieru?! W zasadzie problem sam się rozwiązać, jak na moich 30m2 zaczęło brakować miejsca na półkach. I wstyd się przyznać, ale czytnik był jedną z najlepszych inwestycji. Przeprosiłam się również z osiedlową biblioteką. Część książek oddałam, a zgromadzona do tej pory biblioteczka jest dla mnie wystarczająca.

4. Nie kupuję ozdób

Nie mam takiej potrzeby. Bukiet świeżych kwiatów w wazonie czy kwitnący kwiat doniczkowy będzie wystarczający.

5. Sztuczna biżuteria

Któregoś razu koleżanka z pracy namówiła mnie na zakupy w hurtowni ze sztuczną biżuterią. Obkupiłyśmy się jak głupie. Nieważne czy wisiorek mi się bardzo podobał czy był przykrótki, za 5 złotych mogę wziąć. Przecież 5 złotych to "nie" pieniądz. Od tamtego czasu minęło już kilka lat, a części z tych pierdół nie miałam nawet raz na sobie, pozostała część zaśniedziała, a jeszcze inna zmieniła kolor.
Dzisiaj wolę zainwestować w (najczęściej) srebrną biżuterię, która będzie porządnie wykonana, a kupiona w sposób przemyślany, szybko się nie znudzi. Badziewie wyrzuciłam i nie kupuję.

6. Stare, nieaktualnie umowy, rachunki i inne dokumenty.

Naprawdę warto od czasu do czasu przejrzeć szuflady z dokumentami. Ostatnio wywiozłam tonę rachunków jeszcze sprzed 2012 roku. A jeszcze lepiej przerzucić się na e-fakturę - i szuflada pusta, i rachunek zapłacony. :)

7. Patelnie, garnki i inny "sprzęt".

Czy naprawdę gotuję tyle, że potrzebuję patelni do naleśników, 2 uniwersalnych, 1 głębszej, grillowej i woka? W sumie 6? Nie. Zmniejszyłam ich ilość o połowę i dziwnym trafem piekarnik zaczął się domykać. Podobnie sprawa ma się z garnkami.


A Wy macie jakieś swoje sposoby na odgracenie domu?
Chętnie z nich skorzystam. :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

staty