9 wrz 2012

Rzecz o (górskiej) głupocie I


a może i nie tylko...
Ten post powinien mieć w zasadzie jeszcze podtytuł, cytując klasyka "co mnie wkurza" bądź "co mnie irytuje, a na co nie mam wpływu".

Najbardziej wkurza mnie, i zarazem nie daje mi spokoju, w zasadzie, to próbuję rozgryźć tę zagadkę od powrotu z Zakopca... - jak to jest - szczególnie widoczne w drodze na/z Giewontu, że "turyści" zazwyczaj nie mają problemu z wniesieniem na górę butelki z wodą/colą/piwem(!), a na szczycie, gdy ta butelka jest już pusta, nabiera jakichś cudownych właściwości i staje się tak za*ebiscie ciężka, że trzeba ją 'jeb' w kosówkę.
uwaga, daję upust swojej frustracji
>>No żesz k*rwa!!!<<

Może mi ktoś wytłumaczyć to zjawisko, bo nie ogarniam tego moim małym mózgiem?
aż zdenerwowałam się przez samo pisanie o tym.



Szpiglasowa Przełęcz, szlak, szpiglas, znak
Szpiglasowa Przełęcz
Kolejna sprawa. Ludzie! Ludziska! Jak się idzie w góry, tak nawet jeśli to Psia Trawka czy inna Gęsia Szyja, to:
a) bierze się ze sobą mapę
b) sprawdza się prognozę pogody (3 razy na 5 różnych stronach)
c) kuźwa, zakłada się wszystko inne byle nie klapki/pantofle/japonki/kalosze/buty do kajaka (nawet takiego agenta widziałam na Małołączniaku)
i ostatnie
d) sprawdza się dokąd się idzie, bo i z tym niektórzy mają problem.
A w szczególności stosuje się do tych punktów jeśli idzie się gdzieś wyżej niż asfalt do Morskiego czy w Chochołowskiej.
e) ma się na uwadze, że odległości są podane w czasach, a nie w kilometrach, bo z punktu A do B z górki dotrze się szybciej, uciekając przed dźwiedziem niż w odwrotnym kierunku.

I na litość boską...
Kolory szlaków nie mają nic wspólnego z ich trudnością! Chyba że jeździ się na nartach.
Z widokowością też nie do końca idą w parze.



Czerwony - szlak główny, wiodący przez najważniejsze szczyty. Głównie i w 99% przypadków.
Niebieski - dalekobieżny, którym się idzie się, idzie i skręca w prawo w najbliższy wtorek.
Żółty i Zielony - krótkie szlaki-łączniki czy szlaki dojścia (np. przez Kozią Przełęcz), doprowadzające do charakterystycznych miejsc.
Czarne - szlaki o mniejszym znaczeniu lub krótkie odcinki dojściowe.


Moje małe zboczenie dotyczące górskich drogowskazów
Starorobociański, Siwa Przełęcz, tatry, tatry zachodnie, góry, gory
W tle Starorobociański, Siwa Przełęcz

Gdzieś przy Morskim Oku

Bystra, Błyszcz, tatry, tatry zachodnie, góry, bystra zachodnie, błyszcz zachodnie
W drodze na Bystrą

 Resztę jadu wyleję następnym razem.
ave









6 komentarzy:

  1. yh, niestety... rozumiem potrzebę wyładowania się i masz całkowitą rację. szkoda tylko, że osoby którym by się to naprawdę przydało, nie przeczytają tego...

    swoją drogą, chociaż zdaję sobie sprawę, że kolor szlaku nie jest związany z jego trudnością (a czy kiedyś tak było? skąd tak powszechna opinia?), to nie znałam tej klasyfikacji którą podałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczyta, nie przeczyta, mi się zrobiło lepiej ;)

      opinia być może wzięła się od oznaczeń tras narciarskich (zjazdowych), bo tam rzeczywiście kolory oznaczają stopień trudności.
      Taką klasyfikację gdzieś ktoś dawno temu mi przedstawił, i taką też można znaleźć w necie.
      Oczywiście jest bardzo uproszczona i nie zawsze/wszędzie trzyma się ściśle reguł.

      Usuń
  2. Też się dołączę do grona sfrustrowanych, bo zwykle w górkach spotykam takie ewenementy, którym ich własne śmieci zaczynają ciażyć :/ Co ciekawsze, że tych śmieci jest zawsze masa, po stronie polskiej. Po stronie czeskiej (np. Karkonosze), czy słowackiej (Tatry) jakoś tych śmieci nie ma, a jak już mi sie zdarzało na jakieś natrafić, to... były to polskie opakowania :/ Czy coś z naszymi rodakami jest nie tak?! Tego nie potrafię ogarnać. Chyba nawet bardziej niż halówek na Giewoncie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wniosek się chyba nasuwa jeden - my jako naród (uwaga generalizuję, i to bardzo) jesteśmy bałaganiarzami. Wstyd na całej linii. I za granicą.

      Usuń
  3. no niestety, śmieci ciagle widuję przy szlakach (!) Najlepsze jest to, że niektórzy zadają sobie wiele trudu, by je upchac gdzieś do kąta! Schodząc ze Szpiglasa zauważyłam coś czerwonego, podniosłam dyży głaz przy szlaku, a tam była siatka pełna śmieci - puszka po coli, papierki po batonach itd... Niewiarygodne, że komuś chciało się to upychac pod kamień, zamiast włożyc do plecaka i wyrzucic potem do śmietnika...
    Pozdrawiam, Wieczna Tułaczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zastanawiam nad tokiem rozumowania innych - to chyba jakaś niezgłębiona tajemnica świata, jak to jest, że lepiej/wygodniej/szybciej jest zlokalizować dogodne miejsce pod kamieniem/w krzakach niż wrzucić papier do plecaka.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

staty