6 lip 2017

Rude zwiedzanie Rzymu cz. 2

... czyli tym razem słów kilka na temat włoskiego zamiłowania do bałaganu, oczekiwaniu w kolejkach i naciągaczach.

Wcześniej o niedrogim mieszkaniu na tydzień oraz rzymskiej komunikacji miejskiej:
https://tomiejscenamapie.blogspot.com/2017/06/rude-zwiedzanie-rzymu.html

Rzym jest brudny!

To była moja pierwsza myśl, gdy po przylocie, na drugi dzień wyszliśmy na miasto. I nie, nie jest to spowodowane ogromną rzeszą turystów, przepływającą przez miasto, ponieważ dotyczy to dzielnic (i ulic) gdzie nie ma wielu obcokrajowców.
Jest brudny, bo każdą, czasami i antyczną ścianę, zdobią "graffiti". Ale to nawet nie jest graffiti, tylko zwykłe maziaje.

W Rzymie nie ma trawników. Prawie cała przestrzeń użytkowa jest zabetonowana, a śmietniki stoją przy ulicach, nie w altankach. I chyba to jest problem, bo podczas naszego tygodniowego pobytu, kosze opróżnione były dwa (2) razy, gdy ich pojemność już dawno została przekroczona, więc cały ten odpad wysypywał się na ulice, a pędzony przez wiatr, przetaczał się na drugi koniec miasta.

Brak trawników wiąże się, moim zdaniem, z jeszcze jednym problemem, mianowicie: o ile sprzątanie psich kup (w Rzymie chyba prawie wszyscy mają psy!) nie stanowi problemu, to jednak zapach psich sików roznosi się po nagrzanych słońcem chodnikach.

Specjal prajz for ju maj frend

Przechodząc się ulicami Rzymu, nie sposób nie natknąć się na naciągaczy wszelkiej maści, którzy próbują wcisnąć nam kit. I kwiatki.
Na każdym rogu czekają na nas "ręcznie" robione, kenijskie słoniki i żółwie, pochodzące od (syna szwagra ciotecznego stryjka cioci Jadzi) ojca sprzedającego. Nietrudno się domyślić, że sprzedawany oszkliwiony gips, ma więcej wspólnego z Chinami niż z Kenią.

Hitem okazała się także pani naganiaczka, która zaoferowała nam specjalną cenę i tylko dla nas za zwiedzanie Watykanu na zasadzie skip the line (omiń kolejkę), która od tej "normalnej" (16€) była blisko 4 razy większa! Za osobę. Myślę, że szczegóły tej historii, to temat na oddzielny wpis. :)
Podobnie było z przesympatycznym Egipcjaninem sprzedającym wejściówki do Collosseum. Zapewniał nas, że kolejki są takie, że nie idzie wystać i za jedyne 35€, a że jesteśmy we trójkę to po 30€ wejdziemy do Collosseum, na Palatyn oraz Forum Romanum, z przewodnikiem i bez stania w kolejce. Super. Tylko bilet do tej atrakcji kosztuje 12. Tfu! Do wszystkich trzech łącznie. Z audio-przewodnikiem nie powinno wyjść więcej jak 15€.




+Bonus

Czyli dlaczego warto uczyć się języków.

To co dało naszej trójce sporo do myślenia, to fakt, że pomimo wielu turystów z Polski, w żadnym miejscu do którego się udaliśmy, W ŻADNYM!, nie było możliwości wykupienia audio-przewodnika w języku polskim. Dostępne języku to oczywiście włoski, potem angielski, hiszpański, niemiecki, francuski, i w niektórych miejscach japoński.
Nie wiem co o tym myśleć. Czyżby nasi rodacy nie przyjeżdżali zwiedzać? Czy może ograniczają się do uczestnictwa w zorganizowanych wycieczkach?


W dalszej części będzie o cenach w Rzymie, czy rzeczywiście są takie drogie i może co-nieco o jedzeniu oraz ulicznych produktach pierwszej potrzeby.

Do części trzeciej: https://tomiejscenamapie.blogspot.com/2017/07/rude-zwiedzanie-rzymu-cz-3-muzeum-watykanskie.html
Ruda Wredna

2 komentarze:

  1. ...czyli nie podobał Ci się Rzym? :(
    Wpis troszkę taki negatywny ale może się mylę?
    Dawno tam byłaś? :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd to przekonanie? :) Rzym podobał mi się bardzo, bardzo i choć byłam tam w maju, na pewno szybko wrócę. A wpis, kolejny z wielu... ma na celu pokazać nie tylko "ochy" i "achy", których jest pełno (i słusznie) w Internecie, ale też tą drugą stronę, nie zawsze widoczną z hotelowego basenu. ;)
      Pozdrawiam również. :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

staty